piątek, 16 maja 2014

Rozdział 24. New Day. New Way. New Life. Something else.

Droga była dosyć długa. Zastanawiacie się pewnie gdzie mnie zabrał? Otóż wszystko w swoim czasie.
Jechaliśmy około półtorej godziny. Byłam już dość zniecierpliwiona, bo Justin nie chciał mi nic powiedzieć. No a przecież wie (doskonale wie), że nie lubię niespodzianek.
-Powiesz mi w końcu gdzie jedziemy? Albo chociaż gzie jesteśmy? -zapytałam.
-Nie. -uśmiechnął się. -Spójrz w prawo. -gdy odwróciłam głowę ujrzałam piękny dom. Był wysoki, szeroki i miał biały kolor. Okna miały kasztanowe framugi a drzwi wejściowe były podwójne tego samego koloru. Nie da się opisać jak piękny był. Justin skręcił w bramę prowadzącą do tego budynku.
-Ale przecież nie wiesz kto tu mieszka. Nie możemy tak po prostu tutaj wjechać. -zaczęłam panikować.
-Kochanie, spójrz na tabliczkę. -wskazał palcem na małą metalową tabliczkę wiszącą przy furtce: "Alex and Justin Bieber.".
-C-co? -powiedziałam dosyć oszołomiona.
-To co widzisz, shawty. -wysiadł z samochodu. Zrobiłam to samo. -Witaj w domu. -powiedział i złapał mnie prawą ręką w talii. Byłam naprawdę zdziwiona. Nie wierzyłam, że mój chłopak mógł kupić nam dom. No przepraszam bardzo, ale skąd wie że nasz związek się (tfu! tfu!) nie rozpadnie? To było naprawdę kochane z jego strony. Kiedy weszliśmy do domu... oniemiałam. Na przeciw drzwi wejściowych były ogromne (w dosłownym znaczeniu tego słowa) schody, które na górze ukazywały ogromny korytarz. Na dole po prawej stronie schodów było małe pomieszczenie, gdzie wiesza się kurtki. Gdy się przeszło dalej, można było zauważyć ogromną, (powtórzę) ogromną kuchnię. Była białego koloru oraz masa sprzętu agd. Kuchnie była w kształcie litery L. To jest, zaczynała się tą krótszą częścią, potem skręcało się w lewo. Idąc prosto mijało się część jadalną i wychodziło się po drugiej stronie domu (tej po lewej stronie schodów) gdzie był wielki salon (dwa razy większy niż kuchnia!). Abyście to sobie lepiej wyobrazili, oprowadzę was po salonie od strony drzwi wejściowych. A więc, skręcacie w lewo od schodów i pierwsze co zobaczycie to duży stół do billardu. Obok niego na ścianie wisiały kije, leżały kostki i bile. Wchodząc głębiej do salonu możecie zauważyć ogromną białą kanapę w kształcie |____|. Na przeciw niej wisiał telewizor. Obok stała, po sam sufit, szafka z różnego rodzaju płytami, kasetami itp. Dalej były drzwi na ogród (który był naprawdę piękny). Będąc na górze schodów pierwsze co widać to jedna para drzwi z tabliczką "Pokój gościnny". Nie wchodziliśmy tam. Skręcając w prawo minęliśmy pokoje "Łazienka", "Pokój Gościnny", "Pokój Gościnny", "Pokój Gościnny" (tak, aż cztery pokoje gościnne) Owszem, przesada...  Zrobiliśmy połowę koła (góra była okrągła, że można było patrzeć z góry na dół -wiecie o co mi chodzi, co nie?), "Jazzy" i natrafiliśmy na pokój "Alex i Justin". Weszliśmy tam. Pierwsze co zobaczyłam to ogromne (wszystko jest ogromne w tym domu) okrągłe, białe łóżko, obok dwie małe białe szafki. Na przeciw niego wisiał średniej wielkości telewizor. Obok było biurko. Po lewej stronie pokoju były kolejne dwie pary drzwi: Łazienka i Garderoba. Weszliśmy do garderoby. Była zapełniona masą ubrań. Zdziwiło mnie to, bo damska część była w moich rozmiarach. Skąd on miał na to pieniądze? pomyślałam. Już chciałam zapytać ale Justin poprowadził mnie przez małe przejście, za łóżko gdzie po prawej stronie były drzwi "Jazzy" a po lewej "Jaxon". Spojrzałam na Justina.
-Obiecałem dzieciakom, że będą z nami mieszkały w trakcie wakacji, ferii, wolnego, choroby, kiedy mama gdzieś będzie musiała wyjechać itp. Gdy coś będzie nie tak, w każdej chwili będą mogły do nas wejść. -powiedział.
-Jesteś kochany. -uśmiechnęłam się.
Potem weszliśmy do pokoju Jazzy, Jaxona, do łazienek i pokoi gościnnych, pokoju gier, małej siłowni i małego studia nagraniowego, aż w końcu ktoś zadzwonił do drzwi. Justin zbiegł szybko na dół. Natomiast ja schodząc po schodach pawałam się widokiem nowego domu. Byłam zdumiona tym, że Justin go kupił. W drzwiach ujrzałam Jazzy i Jaxona. Nawet nie wiecie jak ja ich pokochałam. Dzieciaki z wielkimi uśmiechami na twarzach wbiegły do domu i zaczęły wszystko oglądać. Oni są tacy bezproblemowi... Weszliśmy do kuchni i postanowiłam, że zrobię sałatkę owocową. Wyjęłam potrzebne artykuły i zaczęłam je myć. Justin ze swoim rodzeństwem usiedli przy stole i rozłożyli puzzle. Przez cały czas śmiali się, szaleli, rzucali w siebie kawałkami układanki. To był cudowny widok.

*Pare godzin później*

Po obejrzeniu wieczornego filmu, wszyscy poszliśmy na górę. Pokazałam pokoje dzieciakom. Justin natomiast położył się spać. Źle się poczuł albo nie chciało mu się pomóc rodzeństwu. Przebrałam Jazz i Jaxa w ich piżamy i położyłam do łóżek.
-Słodkich snów, księciu. -pocałowałam chłopca w czoło na co on otoczył moją szyję rękoma i przytulił.
-Wiesz co? -zapytał. -Jesteś cudowna. Nie sądziłem, że Justin znajdzie sobie taką dziewczynę. Kocham Cię, wiesz?
-Wiem skarbie. Ja ciebie też. -jeszcze raz pocałowałam go w czoło. Następnie podeszłam do Jazzy. -Śpij dobrze kochanie. -zrobiłam to samo co przed chwilą dla Jaxona.
-Ty też. Kocham cię Alex. -przytuliła mnie mocno.
-Ja ciebie też. Kocham was oboje. Zawsze na moim pierwszym miejscu. -uśmiechnęłam się.
-A ja? -nagle w drzwiach pojawił się Justin.
-Hmm... Zastanówmy się. -podeszłam do niego. Palcem wskazującym dotknęłam jego ust.
-Podoba mi się to... -wyszeptał.
-Haha, nie licz na to. -uśmiechnęłam się łobuzersko.
-No to jak? Co ze mną?
-Śpisz z rodzeństwem? -Ach ten mój "żart". haha
-Wiesz co mam na myśli... -wymruczał popychając mnie w tył klatką piersiową i łapiąc za biodra.
-Mmm... Nie... -udałam zastanowienie. -Chyba nie...
-Kocham cię. -powiedział i szeroko się uśmiechnął.
-Ja ciebie też. Całą waszą trójkę. Wszyscy jesteście na pierwszym miejscu. -Na ich twarzach pojawił się grymas. -No co?
-Wszyscy? -powiedzieli chóralnie. Podeszłam do drzwi i kliknęłam wyłącznik światła.
-Dobranooc... -wyszłam. Podążyłam ku pokojowi z tabliczką "Alex i Justin". Mój chłopak szedł za mną. Przebraliśmy się i weszliśmy do łóżka. Biebs pocałował mnie na dobranoc. Nie minęło 5 minut a już spał. Typowe. 

*około 2 w nocy*
Wyjęłam spod poduszki zeszyt. Zaczęłam pisać.

"Drogi pamiętniku,
Jest godzina 2.15am. a ja wciąż nie śpię. Nie mogę. Zdaje mi się, że ktoś mnie obserwuje. Sprawdziłam wszystko-nikogo tu nie ma. Justin śpi w najlepsze a ja siedzę bezczynnie. Żeby zabić czas, może opiszę mój dzień?
Justin kupił dom. Nawet nie wiesz, drogi pamiętniku, jak duży. Są tutaj (!) 4 pokoje gościnne, pokój Jazzy, Jaxona i nasz. Nie będę opisywać jak wygląda. Jednym słowem jest PRZEPIĘKNY! 
Jak mi minął dzień? Cudownie. Rodzeństwo Justina dziś u nas nocuje. Jax, w pewnym sensie, podziękował mi, że jestem z Biebsem. Razem z Jazz powiedzieli, ze mnie kochają. W moim sercu zrobiło się tak cieplutko... Poczułam się naprawdę doceniona i... potrzebna. 
A co u mamy? Szczerze? Nie mam pojęcia.. Nie miałam okazji jakoś dłużej z nią pogadać. 
Zaraz wracam.
Drogi pamiętniku, jest godzina 2.25am. usłyszałam coś na dole. Boję się.
Drogi pamiętniku, ktoś tu się zbliża. Budzę Justina."

Odłożyłam zeszyt na bok i zaczęłam szturchać chłopaka. 
-Co jest? -zapytał.
-Ktoś jest w domu i właśnie zbliża się ku naszemu pokojowi. -na te słowa od razu się podniósł.
-Jak to?
-No nie wiem. Najpierw usłyszałam, ze coś upadło a teraz... ćsii... słyszysz? -po chwili hałas ucichł i ktoś wyszedł z domu.
-Alex... Co to jest pod drzwiami? -podszedł do nich. Koperta. 
-Daj mi to. -wyciągnęłam rękę.

*treść*
Myślałaś kiedyś nad tym, co by było gdyby?
Gdyby twój chłoptaś cię nie ochraniał?
Gdyby twoja mamuśka była moją żoną?
Gdybyś widywała moją buźkę co noc?
Co by było gdybyś była sama? 
Też byś była taka odważna?
Pomyśl.
Och, zapomniałbym! 
Aktualnie psy mnie szukają i prawdopodobnie, och jaka szkoda, złapią.
Gra jest nieczysta. Będziecie mieli CHWILĘ oddechu.
Może.
Słodkich snów!

-Justin.... Boję się. -wtuliłam się w jego ramię.
-Nie bój się, shawty. Przejdziemy przez to, tak? Wygramy z nim, tak? Nie damy się. -pocałował mnie. Przytaknęłam mu. 
Mimo tego, że przy nim nie czułam strachu, to i tak miałam złe przeczucia. Okej, może zabrać mnie... Ale dlaczego wszyscy wokół mnie muszą cierpieć? Przed Justinem ogromna kariera. Nie mogę mu tego zepsuć. Nie chcę. Chcę by był szczęśliwy... 






___________________________________________________________________________
Przepraszam za nieobecność! Nie miałam zbytnio czasu na pisanie opowiadania. Bardzo ale to BARDZO PRZEPRASZAM! Blog będzie nadal prowadzony!
Wymyśliłam już niesamowite zakończenie, także czekajcie :)
Planuję max. 60 rozdziałów. Może będzie coś jak "My Purple World JB -Part II". Zobaczymy co świat pokaże.
DZIĘKUJĘ WSZYSTKIM CZYTELNIKOM ZA TO, ZE SĄ ZE MNĄ I WCIĄŻ INTERESUJE ICH MÓJ BLOG!

KOCHAM WAS!

@Belieber__AS