niedziela, 29 września 2013

Rozdział 18. My frist step to forever.

*JUSTIN'S POV*

-Justiiin.... wstawaj... -usłyszałem delikatny, szepcący głos. Nie zareagowałem. Byłem ciekawy co może zrobić by mnie obudzić. Ku mojemu zdziwieniu nie było to to czego pragnąłem... Alex wylała na mnie wodę z wazonu, stojącego na szafce nocnej. Gdy otworzyłem oczy zobaczyłem ją w szerokim uśmiechu. -Mówiłam wstawaj?
-No ale od razu woda?
-Hahaha! Tak. -uśmiech nie schodził jej z twarzy.
-Która godzina? -złapałem ją za biodra.
-Jest 11.00am. Masz 2 godzinki by się wyrobić. -westchnąłem. -Dzwonił Scooter, że nie przyjedzie o 3.00pm tylko o 1.00pm. więc musiałam cię szybko obudzić. -weszła ze mną do garderoby. Dopiero teraz zauważyłem, że ona ciągle była w koszuli nocnej. Podeszła do swojej części pomieszczenia i złapała niebieską sukienkę przed kolano z szerokimi ramiączkami w kolorze czarnym oraz czarnym szerokim paskiem na samym dole sukienki. Do tego wzięła wysokie czarne szpilki z kokardką, długie złote kolczyki i delikatną złotą spinkę. -No co? -spojrzała na mnie.-Efekt będzie lepszy niż ci się wydaje. A tak w ogóle to w co ty się ubierzesz?
-Założę biały tshirt, na to koszula w kratkę rozpięta, czekoladowe spodnie z krokiem, żółte supry no i czapkę z daszkiem. Nic nadzwyczajnego.
-Oj przepraszam, że tak cię męczę na temat tych ubrań ale się stresuję. Tak wiem, to ty powinieneś się stresować no ale...
-Alex. Wszystko będzie okej. -przerwałem jej po czym delikatnie pocałowałem. Oderwała się ode mnie i bez słowa poszła do łazienki. Założyłem na siebie, to co już wcześniej wymieniłem i poszedłem na dół do łazienki. Gdy z niej wyszedłem zobaczyłem jak Alex siedzi w salonie i przegląda coś na laptopie.
-Co tam? -zapytałem.
-Sprawdzam tweety Scootera. Słuchaj: "Kochani szykujcie się na nową gwiazdę. Będziemy nagrywali w studiu Island Records. Ten chłopak to Justin Bieber." a do tego dodał twoje zdjęcie! A słuchaj jakie są komentarze: "Boże jaki on śliczny! Nie wiem jak śpiewa ale już jest mój!" ; "Ma dziewczynę?" ; "Ile ma lat? Jest B O S K I!".
-Widać masz konkurencję. -mrugnąłem do niej.
-Nie żeby coś ale przeczytaj kolejnego tweeta Scoota.
-"Niestety chłopak ma dziewczynę. Pamiętacie może Alex Stage? ;)" -pod spodem zobaczyłem jej zdjęcie na scenie. Była piękna. Szczęśliwa i spełniona. -No dobra a teraz komentarze. "Jejku.... Ale bosko się dobrali!" ; "Uwielbiałam jak Alex śpiewała. Byłam jej największą fanką od początku jej kariery. Szkoda, że już nie śpiewa..." ; "Boże ja ją kocham! Niedawno koleżanka pokazała mi ją na You Tube i po prostu się zakochałam!" ; "Co jak co, ale na pewno są udaną parą. Szczęścia kochani! No i może będzie jakiś duecik?". -Alex szeroko się uśmiechnęła. -Widzisz? Oni za tobą tęsknią. Nie chcesz wrócić?
-Ech.... Chcę ale się boję, jasne? Nie chcę przeżywać zawodu kolejny raz.... To bolało gdy musiałam jednak zakończyć...
-No ale jeden duet ci nie zaszkodzi.... Proszę.
-Zobaczymy. -usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Mój telefon zadzwonił w tym samym czasie. -Halo?
-Wychodźcie. Zaraz mamy samolot. -rozłączył się.
-Ej ale my nic nie spakowaliśmy... -powiedziałem. Alex wskazała głową w stronę drzwi. Stały tam 3 walizki. -Ty chyba pamiętasz o wszystkim. -Złapałem ją za ręce i pocałowałem. Wziąłem walizki i wyszliśmy zamykając dom na dwa zamki. -No i się zaczyna...
-Będzie fajnie. Zobaczysz. -powiedziała moja dziewczyna uśmiechając się do mnie. Przed naszym domem stał duży, czarny samochód. Była ze 3 razy większy od mojego Range Rovera.Gdy wsiedliśmy zobaczyliśmy Scoota rozmawiającego przez telefon. Gdy zakończył rozmowę, zaczął mówić nam jak wszystko będzie wyglądało.

*SAMOLOT. Lądowanie*

-A właśnie! Widzieliście jakie jest zamieszanie wokół Justina? Mimo, że nie wiedzą jak śpiewa to wszyscy są nim zachwyceni. Wiesz, że ty już jesteś sławny? -uderzyła mnie ta wiadomość. Przecież nikt mnie tak naprawde nie zna. Widzieli tylko moje zdjecie a teraz... Wielki szum w okół mnie...  -Napiszę tweeta, że lądujemy.
Wyjrzałem przez okno i ku mojemu zdziwieniu zobaczyłem wielki tłum i policję.
-To wszystko z mojego powodu? -powiedziałem. Scooter nie wiedział o co chodzi. Pokazałem przez okno. Usłyszałem jak Alex westchnęła.
-Wow.... Szybcy są. -powiedział mężczyzna. Wysiedliśmy z samolotu i w moją stronę biegły dziesiątki dziewczyn. Złapałem mocno Alex za ręke, która się we mnie wtuliła. Była przerażona.


*ALEX'S POV*

W naszą stronę biegła masa dziewczyn. Justin złapał mnie za rękę. Szczerze? Bałam się. Wtuliłam się w niego i czekałam aż 'fanki' (nie wiem czy można je tak nazwać bo przecież znają Justina tylko z wyglądu) nas rozdzielą. Zaczęły się przepychać a uścisk chłopaka był coraz lżejszy... W końcu puścił moją rękę a ja się oddaliłam. Podeszłam do Scootera.
-Hej, co z tobą? Chyba tego chciałaś?
-Umm... No tak... Ale teraz Justin nie będzie tylko mój. Będzie dziewczyn z całego świata... Nie bedzie już miał tyle czasu dla mnie. Rozumiesz o co mi chodzi?
-Uwierz mi. Nie będzie tak. To jest tylko chwilowe. -usłyszałam jak Justin coś krzyczy do dziewczyn a one dają mu przejść. Szedł w moją stronę.
-Przepraszam. -powiedział. -Dam zdjecie lub autograf ale ustawcie się w kolejce! -przekrzykną cały tłum. Dziewczyny zrobiły to co kazał. Justin nie puszczał mojej ręki. Gdy były robione zdjęcia, po prostu ucinały nasze połączone ręce. Czasami ktoś poprosił o zdjęcie ze mną. To było miłe.
-O Boże! Ty jesteś Alex Stage? -przytaknęłam. -Kurcze! Byłam na twoim koncercie w Los Angeles! Pamiętasz mnie? Wskoczyłam ci na scenę. -przypomniałam to sobie, na co sie zaśmiałam.
-Haha, jesteś tą która mnie zaatakowała i nie chciała wypuścić z uścisku?
-Hahaha! Tak to ja! Proszę cie! Mogę zdjęcie i autograf? Błagam!
-Ale ja już nie zajmuję się tym zawodem... -powiedziałam.
-Proszę cię! Jesteś dla mnie autorytetem! Odkąd zakończyłaś karierę czekałam na twój wielki powrót. Błagam cię! -zgodziłam się. Zrobiłam to o co poprosiła mnie dziewczyna i chwilę z nią porozmawiałam.

*STUDIO*

-Witamy w Island Records! -przywitał nas bardzo miły mężczyzna. Zaprowadził nas do studia, gdzie Justin miał nagrywać i od razu wepchnął go do kabiny. Chłopak był strasznie zdezorientowany co mnie rozśmieszyło. Ze mną bylo identycznie. Wraz ze Scootem usiedliśmy na kanapie i czekaliśmy aż ktoś wejdzie do studia. Po chwili wszedło 3 mężczyzn. Dwóch usiadło przy sprzęcie a jeden usiadł obok nas.
-Jesteście pewni, że ma talent? -zapytał.
-Tak. -powiedziałam.
-Oooo.... Czy się mylę czy to Alex Stage?
-Nie mylisz się. -uśmiechnęłam się.
-W takim razie ten chłopak to naprawdę musi być sukces. -zwrócił się do facetów przy sprzęcie. -Powiedzcie mu by coś zaśpiewał. -zrobili to co kazał.
-Okej. Zaśpiewam coś, co napisałem z Alex jadąc samochodem. Nazywa się "One Less Lonely Girl", Mam nadzieję, że wam się spodoba. -powiedział Justin. Jeden z mężczyzn dał bardzo fajny podkład. Justin zaczął śpiewać.
Gdy skończył, facet siedzący obok mnie zaczął klaskać.
-To było naprawde dobre! -powiedział. -Biorę cię. Jutro nagramy 3 piosenki. Tą, którą dziś zaśpiewałeś oraz 2, które są napisane specjalnie dla ciebie.
-A mogę znać tytuły? -zapytał mój chłopak.
-"Overboard". W tej piosence będziesz miał duet tylko muszę kogoś znaleźć. No i "As Long As You Love Me". Tutaj też będzie duet ale z Big Seanem.
-Niee! Serio?! Z Big Seanem?! Kurde gość jest niesamowity! -Justin cieszył sie jak małe dziecko. -Dzięki, bro. -powiedział. Zrobił 'męskiego przytulańca' z przedstawicielem wytwórni po czym wyszliśmy na kawę a potem do hotelu. Nie spodziewaliśmy się, że spotkanie będzie trwało zaledwie 20 minut. Myśleliśmy, że będzie kazał mu śpiewać masę piosenek, przepytywać i nie wiem co tam jeszcze, a tu prosze... Wszystko stało się tak szybko. Gdy dojechaliśmy do hotelu była godzina 8.00pm. Wyjęłam z walizki piżamę i poszłam do łazienki. Gdy wyszłam, zobaczyłam że Justin już spał na łóżku. Był ubrany w to w czym był przez cały dzień. Podeszłam do niego i rozebrałam go, po czym założyłam mu jego spodenki i położyłam się obok niego. Wtuliłam się w jego tors i zasnęłam. To był najbardziej męczący dzień... Wszystko stało się tak szybko. Będzie trzeba się przyzwyczaić do takiego życia mod nowa...

*3 lata później*

-Zmieniłeś się. -powiedziałam.
-Co?! -krzyknął Justin. Za godzinę miał być jego koncert a my kłóciliśmy się na backsteagu. 
-Tak! Zmieniłeś się! Już nie jesteś taki jak wcześniej. Zaczynasz gwiazdorzyć. Robisz wszystko by o tobie było głośno! Serio? Musiałeś imprezować z jakąś lalunią? Musiałeś pójść z nią na randkę? Kurwa Justin! Ja mogę wiele przetrwać ale nie zdradę! Jeszcze wszystko jest uwiecznione w tych pierdolonych gazetach! Nawet nie wiesz jak ja się teraz czuję! -rzuciłam w jego stronę 3 gazety. Na każdej okładce były nagłówki "Czy Bieber przesadza? Zdradza swoją dziewczynę! My wiemy z kim!" ; "Wiemy z kim Justin Bieber zdradza Alex Stage!" ; "Bieber się stacza! Współczujemy biednej Alex!".
-Kurwa Alex.... 
-Co?! Może mi powiesz, że to jakiś photoshop? Może powiesz, że to tylko koleżanka?! Weź sobie na stronę 14. -podałam mu jedną z gazet. Zrobił to co powiedziałam po czym zamarł. -No właśnie! Nie chcę dłużej cierpieć! Żegnaj Justin... -powiedziałam cicho. Po moich policzkach zaczęły spływać łzy. Zadzwoniłam po taksówkę i wyszłam. Na zewnątrz stał wielki plakat "JUSTIN BIEBER! 25.09.2016r. godz. 7.00pm.! Zapraszamy!". Wsiadłam do taksówki i poprosiłam by mężczyzna zawiózł mnie do hotelu. Tam spakowałam swoje rzeczy, zabrałam walizkę. Zostawiłam na łóżku list.:

To był zły pomysł. Gdyby nie ja, nie byłbyś sławny i może nasze życie inaczej by się potoczyło. Nie chcę cierpieć jak do tej pory. To wszystko mnie przerasta. Przepraszam.
Żegnaj Justin.
Alex.

Wyszłam z pokoju, wsiadłam do samochodu i pojechałam na lotnisku. Wracałam do domu. 

Obudziłam się cała spocona.
 To był tylko sen. Jeden, głupi sen. To nie było naprawdę. Nie masz sie co martwić. Tak nigdy nie będzie. On cię kocha. On cię nie zostawi. On jest ty,m jedynym. Kochasz go. nie zostawisz go. Będziecie na zawsze. Zobaczysz. 
Zadzwonił telefon Justina. Niechętnie go obudził.
-Halo? .... Jezu teraz? ... Jest dopiero 6 rano..... Okej..... No dobra.... Za ile?! .... Toż to tylko godzina ... Dobra niech będzie.... Obudzę Alex.... No .... No ... Pa. -rozłączył się. Przewrócił się na bok w moją stronę. -Nie śpisz? -zapytał mocno zdziwiony.
-Jak widać...
-Za godzinę mamy być w studiu. Echh... Wstajemy. -powiedział zaspanym głosem.
-To ja pierwsza zajmuję łazienkę. Potrzebuję więcej czasu. Ty się ubierz w tym czasie. -puściłam mu oczko i poszłam do łazienki. Spojrzałam w lustro. Wyglądałam jak jakiś duch z Oklahomy. Masakra.


________________________________________________________
I jak wam się podoba? ;)

JEŚLI BĘDZIE WIĘCEJ CZYTELNIKÓW TO POSTARAM SIĘ NAGRAĆ FILM (SERIAL) NA PODSTAWIE MOJEGO OPOWIADANIA ;) NIE WIEM CZY TO WYPALI ALE WARTO SPRÓBOWAĆ ;)

Dziękuję, że czytacie i że ciągle jesteście ze mną! Kocham was ♥

Jeśli chcecie być informowani to zostawcie swój link do FB lub nazwę TT ;)

PROSZĘ O NIE KOPIOWANIE ZAWARTOŚCI TEGO BLOGA! WSZELKIE PRÓBY BĘDĄ ZGŁASZANE!

@Belieber__AS

sobota, 28 września 2013

Rozdział 17. I'm free.

*JUSTIN'S POV*

-A co wy już nie śpicie? -uśmiechnąłem się.
-Jazzy mnie obudziła bo chciała się pobawić i jakoś tak.... -powiedział chłopiec.
-Okej, to jak skończycie to zejdźcie na dół. Zrobię wasze ulubione naleśniki. -dzieciaki spojrzały na mnie z ciekawością. -Tak. W waszych ulubionych kształtach. -zaśmiałem się.
-JEEEEEEEEEEEEEEJJJJ! -krzyknęli zgodnie po czym wyszedłem z pokoju i kątem oka zobaczyłem, że Alex już nie śpi. Patrzyła na telefon. Jeżeli to będzie John to chyba urwę mu łeb. 
-Co tam? -zapytałem.
-Nic... Mama do mnie napisała, że zerwała z Johnem a dziecko będzie pomagać wychowywać jej Pattie. Chciałabym być teraz przy niej... Potrzebuje mnie.
-Kochanie, pojedziemy tam dzisiaj okej? Zostawimy u mojej mamy Jaxa i Jazzy potem wrócimy do domu i odpoczniemy. Co myślisz?
-To by było cudowne... -zadzwonił jej telefon. -To Scooter. -odebrała. -Halo?..... Tak, tak stoi obok mnie. ..... Co?......Już go daję. -podała mi telefon.
-Tak?
-Hej Justin. Słuchaj, nie miej żadnych planów na jutro. Jedziemy do studia i zaczynamy nagrywanie. Postraj się napisać dziś jakąś piosenkę no wiesz.... jeśli masz jakąś wenę czy coś... Bo słuchaj, fajnie by było gdybyś zaśpiewał im coś swojego.
-Na przykład?
-Hmmm.... No nie wiem. Może o dziewczynie? Np. o Alex? No nie wiem wymyśl coś. Alex ci pomoże. Ona pisze bardzo dobre teksty.
-Oooo.... No to okej. A jutro o której?
-Przyjadę po was o 3.00pm.
-Okej. Do zobaczenia. -i się rozłączyłem. Spojrzałem na Alex a ona patrzyła na mnie wzrokiem mówiącym "powiedz mi". -Jutro o 3.00pm. jedziemy do studia. Muszę napisać jakąś piosenkę. Podobno piszesz bardzo dobre teksty...
-Oj tam, oj tam. Nie słuchaj go.
-Pomożesz mi?
-Jasne. -zaśmiała się. Zeszliśmy na dół a moje rodzeństwo już siedziało przy stole, z rozstawionymi talerzami, sztućcami i szklankami.
-Głodni widzę? -powiedziałem czochrając ich głowy. Alex wyjęła z lodówki sok truskawkowy i rozlała do szklanek a ja zabrałem się za naleśniki. Gdy zacząłem je smażyć, musiałem zrobić dokładny kształt tego co chciało rodzeństwo. Jaxon zawsze chciał dinozaura, a Jazzy księżniczkę. Było to trudne ale jakoś daliśmy radę. Gdy podałem je do stołu Każdy był zadowolony. Alex dostała serce a ja zrobiłem sobie.... nie śmiejcie się tylko! ...... samochód. Gdy zjedliśmy Alex poszła z dzieciakami spakować ich rzeczy a ja poszedłem przyszykować samochód. Wszedłem do ogromnego garażu i podszedłem do mojego czarnego Range Rovera. Był duży i bardzo wygodny a droga była długa więc nikt nie będzie mi narzekał.

*Podczas jazdy*

Jaxon i Jazzy zasnęli a ja postanowiłem zabrać się za pisanie piosenki. Poprosiłem Alex by wyjęła zeszyt i długopis i zaczęła notować.
-Może coś o jednej samotnej dziewczynie? Co potem będzie ze mną i już nie będzie samotna?
-To dobry pomysł. I może damy tytuł "One Less Lonely Girl"?
-Ty! To świetny tytuł! -nagle wpadłem na pomysł. Zacząłem nucić. -There's gonna be one less lonely girl. One less lonely girl. There's gonna be one less lonely girl. One less lonely gir
-Ej to jest bardzo dobre! Czekaj, zapodawaj coś a ja to nagram. -wyjęła telefon a ja zacząłem śpiewać.
How many I told you's
And start overs and shoulders
Have you cried on before
How many promises be honest girl
How many tears you let hit the floor
How many bags you packed
Just to take 'em back, tell me that
How many either or's
But no more,
If you let me inside of your world
There'd be one less lonely girl


Zawahałem się po czym kontynuowałem

Oh no
I saw so many pretty faces
Before I saw you, you
Now all I see is you
Oh no
Don't need these other pretty faces like I need you
And when your mine in this world
There's gonna be one less lonely girl
One less lonely girl
One less lonely girl
One less lonely girl
There's gonna be one less lonely girl
I'm gonna put you first
I'll show you what your worth
If you let me inside your world
There's gonna be one less lonely girl

Alex zaczęła tumać nogą nadając rytm.

Christmas wasn't merry, 14th of February
Not one of them spent with you
How many dinner dates, set dinner plates
And he didn't even touch his food
How many torn photographs saw you taping back
Tell me that you couldn't see an open door
But no more,
If you let me inside of your world

Oh no
I saw so many pretty faces
Before I saw you, you
Now all I see is you
Oh no
Don't need these other pretty faces like I need you
And when your mine in this world
There's gonna be one less lonely girl
One less lonely girl
One less lonely girl
One less lonely girl
There's gonna be one less lonely girl
I'm gonna put you first
I'll show you what your worth
If you let me inside your world
There's gonna be one less lonely girl

I can fix up your broken heart
I can give you a brand new start
I can make you believe,
I just wanna set one girl free to fall
She's free to fall
With me
My hearts locked and nowhere to get the key
I'll take her and leave this world
With one less lonely girl

There's gonna be one less lonely girl
One less lonely girl
There's gonna be one less lonely girl
One less lonely girl
Yaaaah


-Justin! To jest świetne! Masz. Posłuchaj. -Puściła nagranie. http://www.youtube.com/watch?v=67-j19Hu7_k Szczerze? To było naprawde dobre! Alex zapisywała słowa a ja próbowałem wymyślić melodię.


*W domu Pattie*

-Hej kochani! -przywitała nas moja mama. -Jak było? Dzieciaki mocno rozrabiały?
-Nie. -powiedziała z uśmiechem na twarzy moja dziewczyna. -Były bardzo grzeczne. Zostałyby u nas dłużej ale niestety plany nam nie pozwalają. -Swietnie. Dopieero co przyjechaliśmy a ona już chce im wszystko powiedzieć? Ochhh Alex... jęknąłem w duchu.
-Plany? -powiedziała jej mama.
-Tak, ale powiemy wam na spokojnie, okej? Mamo pomogę ci zrobić herbatę. -poszedłem do kuchni i wyjąłem szklanki. Alex i jej mama zostały w salonie.
-Co to za plany?
-Wszystkiego się dowiesz. Ty mi lepiej powiedz jak tam mama Alex? Bylo okej?
-Jasne! Ty nawiet nie zdajesz sobie sprawy jak nam się dobrze rozmawia!
-Zdaję sobie, bo zerwała z Johnem i chce u ciebie zostać. -uśmiechnąłem się.
-A no tak. Ale słuchaj.... fajnie jest mieć kogoś oprócz dzieci w tym domu. Już za pare miesięcy urodzi i szukamy ubranek dla dziecka. Jej.... Jak ja za tym tęskniłam. -powiedziała zalewając szklanki gorącą wodą.
-No to teraz będziesz miała okazje do powtórki. -wziąłem 2 szklanki i wyszedłem z kuchni. Mama zrobiła to samo.


*ALEX'S POV*

Tak dawno nie widziałam się z mamą.... Naprawdę jej potrzebowałam. Teraz, jak się spotkałyśmy muszę jej powiedzieć, że znów musimy się rozdzielić bo wyjeżdżam z Justinem... Jak ja jej to powiem? 
Wszyscy usiedli wygodnie na kanapie i od razu zadano nam pytanie....
-Co to za plany?! -powiedziały nasze mamy na co my się zaśmialiśmy.
-Mamo.... -zaczęłam. -Pamiętasz jak próbowałam swoich sił w karierze muzycznej? -przytaknęła głową. -Nie wyszło mi. Usłyszałam jak Justin śpiewa i zaproponowałam, że zadzwonię do Scoota. Następnego dnia przyjechał i powiedział, że Jus ma ogromny talent. Jutro jedzie do studia nagraniowego ze swoją piosenką... -Pattie otworzyła usta by mi przerwać ale nie pozwoliłam jej. -Napisaliśmy ją jadąc tu do was. Jest naprawdę świetna.
-A możemy ją usłyszeć? -zapytała mama JB.
-Nie. -powiedział.- To ma być niespodzianka. I tak wiecie już za dużo. Jak wszystko będzie gotowe to przyjedziemy po was, okej? -przytaknęły.
-Ale Alex.... Ty znowu chcesz próbować w tym zawodzie? -zapytała moja mama.
-Ja nie.... Wtedy mi nie wyszło i to był jednoznaczny znak, że nie powinnam się tym zajmować. -powiedziałam.
Siedzieliśmy tak i rozmawialiśmy o przeróżnych tematach. Większość czasu zajęła rozmowa o karierze Justina, no ale cóż.... Z tego słyną mamy. Chcą wiedzieć wszystko. Dosłownie, wszystko.


Około godziny 8.00pm. wróciliśmy do domu. Była błoga cisza. Przyzwyczaiłam się do gwaru, który robili Jazzy i Jaxon ale niestety.... Nie ma ich z nami i nie wiadomo kiedy znów to się powtórzy. Usiedliśmy w salonie i włączyliśmy telewizję. Leciały wiadomości. Justin chciał przełączyć ale kazałam mu zostawić. Coś przykuło moją uwagę.
-Dokładnie godzinę temu złapano mężczyznę śledzącego pewną parę nastolatków. Jak się okazało, robił to on od dłuższego czasu. Zapytany przez policję po co to robił odpowiedział bez wahania "Ta dziewczyna będzie moja. Jeśli nie teraz to za jakiś czas. Wszystko się okaże jak mnie wypuścicie.". Zapytaliśmy głównego komendanta policji w Stratford o całe to zamieszanie. "Pan John B. będzie przesiadywał w areszcie do czasu gdy dowiemy się kim jest prześladowana para.." Zapytaliśmy o to, jak policja dowiedziała się o mężczyźnie. "Pewna kobieta zadzwoniła i poinformowała nas, że pewien człowiek, wcześniej wymieniony John B., prześladuje jej córkę. Zapytaliśmy się skąd to wie i czy jest tego pewna. Odpowiedziała nam, że on ją zmanipulował i rozkochał w sobie po to by dobrać się do jej córki. Jak się potem okazało, przyjaciółka matki pokrzywdzonej, była w identycznej sytuacji, tyle że pokrzywdzonym był jej syn. Dowiedzieliśmy się, że dzieci tych pań są parą, co oznacza, że pan John B. chcę się, przepraszam za wyrażenie, wyzbyć tej pary nastolatków." Zapytaliśmy też o to, czy wiadomo dlaczego mężczyzna ich prześladuje. Komendant odparł, że niestety nie znają zamiarów Johna B. Parę, która była przez niego prześladowana, prosimy o kontakt. Sprawca będzie w areszcie przez 6 miesięcy. Jeśli w tym czasie nikt się nie zgłosi, mężczyzna zostanie wypuszczony bez żadnej dodatkowej kary. A teraz czas na pogodę... -Justin wyłączył telewizor.
-Słuchaj, to chyba dobrze, że go złapali? -powiedział.
-No tak, ale musimy się tam zgłosić.
-Słuchaj, będzie tam siedział przez pół roku. Mamy czas. -przytaknęłam. Nie chciała dłużej o tym rozmawiać. Facet, który mnie prześladował jest w areszcie. W końcu mogę spokojnie żyć. Żadnych SMS'ów, listów, pogróżek... Poszliśmy na górę i położyliśmy się spać. Jutro miał być najlepszy dzień w życiu Justina oraz dzień wspomnień mojego wcześniejszego...


________________________________________________________
I jak? Podoba się? Kolejny rozdział będzie prawdopodobnie JUTRO!

Dziękuję, że czytacie i za to, że jesteście <3

PROSZĘ O NIE KOPIOWANIE TREŚCI BLOGA! WSZELKIE PRÓBY BĘDĄ ZGŁASZANE!

@Belieber__AS

Jeśli chcesz być informowany, zostaw mi swój link do strony na FB lub nazwę TT ;)

sobota, 21 września 2013

Rozdział 16. But me?

Po obiedzie dzieciaki były tak wykończone, że poszły spać. Była godzina 5pm. i za godzinę miał przyjechać Scooter. Jak to Justin, od razu miał wątpliwości i wgl nie był przekonany co do mojego pomysłu.
-Ale posłuchaj. Zobacz jaka to dla ciebie ogromna szansa! -powiedziałam.
-Rozumiem to, ale zapomniałaś już, że jesteś w niebezpieczeństwie? Że śledzi ciebie jakiś facet? Że wszyscy będą zagrożeni?
-Jeju Justin... Zapomnij o Johnie. Wyobraź to sobie... Wyjazdy w trasy koncertowe, tłumy fanów, dziewczyny płaczące, że ich marzenie się spełniło, masa ludzi kochających cię... To uczucie kiedy wychodzisz na scenę i widzisz te wszystkie uśmiechnięte twarze... Chcesz, żeby to cię ominęło?
-Skąd ty tyle o tym wiesz?
-Um.... Nie ważne.
-No powiedz. -popatrzył na mnie z zaciekawieniem.
-Gdy miałam 16 lat próbowałam sił w muzyce. Scooter mnie odnalazł ale, że nie było wystarczająco wiele fanów oraz mały budżet rok później musiałam zrezygnować... Dlatego chcę by ci się udało.
-Pokażesz mi filmiki na YouTube? -przytaknęłam głową i poszłam po laptop. Weszłam na wymienioną już stronę i wpisałam "Alex-The Power Of Love"*. Kliknęłam link i włączyłam piosenkę. Gdy ją odsłuchiwaliśmy popłakałam się. Przypomniałam sobie te uśmiechnięte twarze. Te drobne 5 tysięcy na moim koncercie. Mimo, że nie było ich tak dużo to i tak czułam się wyjątkowa. Justin zobaczył, że płaczę i przytulił mnie.
-Byłaś doskonała. Jak to mogło ci się nie udać? Kochanie... Jeśli mi się uda to musisz zaśpiewać ze mną. -przytaknęłam głową i zobaczyłam, że Justin klika na piosenkę "Please don't say you love me"** Zaczęłam cicho podśpiewywać tą piosenkę. Te wspomnienia... były piękne. Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Spojrzałam na zegarek była 5.58pm. Podeszłam do drzwi i otworzyłam je. W tle ciągle leciały moje piosenki.
-No hej Alex! -przywitał się ze mną Scooter i mnie przytulił.
-Hej kochany. Jak podróż?
-Udana. -nagle nastała cisza. -Czy ja słyszę twoje piosenki?
-Um... Tak. Justin chciał je usłyszeć. -uśmiechnęłam się i zaprowadziłam go do salonu.
-Siema. Ty musisz być Justin. -wyciągnął rękę.
-Hej. Tak to ja. -uścisnął dłoń Scootera.
-No to co? Mogę usłyszeć twój głos? Sory, że tak od razu ale mam tylko godzinkę.
-Umm... Jasne. Co chcesz usłyszeć?
-Znasz piosenkę "Trust Issues" Drake'a?
-Jasne. -powiedział i zaczął śpiewać- *http://www.youtube.com/watch?v=CBWqnB5tyak* -po zaśpiewaniu słodko się uśmiechnął po czym zapytał. -I jak?
-Kurcze chłopie! Ty masz ogromny talent! Musimy jak najszybciej coś z tym zrobić! Ile masz lat? 19 tak? -JB przytaknął -No to wprost idealnie. Nie jesteś za młody dla starszych nastolatków ale też nie za stary dla tych młodszych. Słuchaj, tutaj masz moją wizytówkę jasne? -wyciągnął ją z kieszeni- Zapisz sobie mój numer bo będę do ciebie dzwonił. Zrobisz ogromną karierę.
-Ale... -chłopak zaczął. -Jest jedna sprawa. -Scooter spojrzał na niego pytająco. -Jeśli mi się uda, Alex jeździ ze mną wszędzie, okej?
-Stoi. A właśnie -spojrzał na laptop a potem na mnie- Co?! Aż 10 milionów wyświetleń? -spojrzałam na niego pytająco po czym na laptop. To była prawda... -Słuchaj skoro aż tyle osób to odsłuchało to może chesz wrócić do kariery?
-Nie.
-Nie!? -powiedzieli oboje.
-Nie. -powtórzyłam.
-Ale dlaczego? Kochanie to twoja szansa. -powiedział Justin.
-Nie. Nie chcę znów tego przeżywać. Ważne byś ty był szczęśliwy, okej? -uśmiechnęłam się a mój telefon zawibrował.

Od: Nieznany
Tekst: Sialala! Sialala! Każdy jakąś szansę ma! No dawaj... Zaśpiewaj coś... Wyobraź sobie te tłumy na twoim koncercie i spotkania z fanami i... ze mną. ;]

Wszyscy to zlekceważyli więc byłam jedyną osobą trzeźwo myślącą.
-No dobra ja już muszę się zbierać. Jest już 6.40pm. a ja zaraz mam samolot na Helsinki. Jak coś uda mi się załatwić to do was zadzwonię. A ty...-spojrzał na mnie- zastanów się jeszcze. -puścił do mnie oczko. -To narazie! -powiedział zamykając za sobą drzwi.
-Nie chcę o tym gadać. -powiedziałam, podałam telefon z sms'em dla Justina i usiadłam na kanapę. -W stosunku do mnie to jest zły pomysł ale dla ciebie doskonały. Proszę cię. Zgódź się na to. Scooter to fajny facet i na pewno ci pomoże w....
-Kurcze czemu mi tego nie pokazałaś?
-Oj ogarnij się, co? Toż ciągle coś dostaję a przy Scoocie nie mogłam.
-Może po prostu zrezygnuję, Alex? To jest naprawdę zły pomysł.
-Nie Justin. Mi się nie udało ale tobie na pewno tak. Chociaż spróbuj. Proszę.
-Okej ale jest pare warunków.
-Dawaj.
-Pierwszy: Jeździsz ze mną na każdy koncert. Drugi: Nie robisz mi awantur bo jesteś zazdrosna o fanki. Trzy: Nie wkurzasz się, że latają za nami tłumy. Cztery: Gdy widzimy paparazzi zachowujemy się normalnie. Pięć: Jeździsz ze mną na każde gale i wszelkie czerwone dywany.
-Umm....
-Jeśli zrezygnujesz choć z jednej opcji to ja w to nie wchodzę.
-Zgoda ale ja też mam parę warunków.
-Jakich?
-Pierwszy: Nie gwiazdorzysz. Drugi: Nie imprezujesz jak oszalały. Trzeci: Nie wstydzisz się uczuć do mnie. Cztery: Nie zdradzasz mnie. Pięć: Jeśli będzie jakaś plotka, zdjęcie czy coś gdzie będzie powiedziane, że mnie zdradzasz, będziesz musiał mi tu wytłumaczyć i dać argumenty, że to nie prawda. Stoi?
-Uu... Ostro. Stoi. Ale ty też jak zobaczysz jakieś załóżmy Austina Mahone nie zdradzasz mnie.
-Haha! Okej. Kurcze to wygląda jakbyśmy się rozstawali no wesz, że ja w domu a ty w trasie a praktycznie ciągle będziemy razem. -uśmiechnęlam się. Rozmawialiśmy tak do 11pm. aż położyliśmy się w łóżku a Justin poprosił mnie bym zaśpiewała. Postanowiłam zaśpiewać moją piosenkę "Star Again"*** Gdy Justin zasnął, poszłam sprawdzić czy dzieciaki jeszcze śpią po czym wróciłam i wtuliłam się w niego. Zasnęłam z uśmiechem na twarzy.

*JUSTIN'S POV*

-Justin! Justin! Justin! Justin! -zaczyna lecieć muzyka. -Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa! -fani piszczą. Nagle wyłaniam się spod sceny. Stoję tyłem do nich, a za mną jest wielka chmura dymu. Fani krzyczą co raz głośniej.
-Nigdy nie pomyślałem, że kiedyś będę tutaj, z wami, na tej scenie i że wgl zacznę śpiewać. Kochani to, że tu jestem zawdzięczam tej jedynej... Mojej Alex. -Gdy był już ten moment zacząłem śpiewać. - We're under pressure,
seven billion people in the world trying to fit in.
Keep it together,
smile on your face even though your heart is frowning
But hey now, you know girl,
We both know it's a cruel world
But I will take my chances

Podczas piosenki robiłem bardzo fajne układy taneczne. I szczerze? Wcale sie nie zmęczyłem. Po skończonym koncercie postanowiłem zrobić "Pytaj o co chcesz". 
-Pokażesz nam swoją dziewczynę? Bo wiesz... Zdjęcia mogą kłamać, że jest taka piękna. -powiedziała jedna z fanek.
-Zdjęcia nie kłamią. -powiedziałem i poszedłem za scenę po dziewczynę. Miała na sobie słodką niebieską sukienkę bez rmiączek i wysokie szpilki. Pomogłem jej wejść na scenę. -A więc to ona. I co? Media kłamią? 
-Uuuuuuuuuuuuuuuuuuuuu! -zaczęli krzyczeć z satysfakcją. Nagle coś poleciało w naszą stronę. Alex zabrała mi mikrofon i podniosła to co spadło przed jej stopami.
-Bardzo dziękuję za misia. "Gdyby Justin nie był z tobą-ja bym był." Haha, to słodkie. Naprawdę dziękuję. -spojrzała w stronę skąd leciała maskotka.
John.

Obudziłem się cały spocony. Mimo, że sen był naprawdę fajny to końcówka była masakryczna. Spojrzałem na zegarek. Była 9.45am. Wstałem i poszedłem do pokoju obok. Jaxon i Jazmyn nie spali. Bawili się i śmiali.
_________________________________________________________
Piosenki:
http://www.youtube.com/watch?v=zNpeK7sDLzE
** http://www.youtube.com/watch?list=RD02zNpeK7sDLzE&v=PxNYvk_0Onw
*** http://www.youtube.com/watch?v=79f4mzSFvF0

BARDZO PRZEPRASZAM, ŻE W TAMTYM TYGODNIU NIE BYŁO ROZDZIAŁU ALE NIE DAŁAM RADY! WCZORAJ MIAŁ BYĆ ALE URODZIŁO MI (MOJEMU PSU) 5 SZCZENIACZKÓW I MAM RĘCE PEŁNE ROBOTY.

MAM NADZIEJĘ, ŻE ROZDZIAŁ SIĘ PODOBAM.

DZIĘKUJĘ ZA MIŁE SŁOWA, KTÓRE PISZECIE.
KOCHAM WAS!

WSZELKIE KOPIOWANIE TREŚCI ZABRONIONE! WSZYSTKO BĘDZIE ZGŁASZANE DO ADMINISTRACJI!

@Belieber__AS

sobota, 7 września 2013

Rozdział 15. Surprise.

To było naprawdę przerażające. Pokój był cały w zdjęciach. Podeszłam do pierwszej ściany. Zdjęcia, na których śpię... Dalej jest jak się przebieram, jak jem śniadanie, całuję się z Justinem, kłócę się z nim, jestem w toalecie, bawię się z dziećmi, przeprowadzam się do domu, jestem w restauracji, w samochodzie... Na łóżku były płatki róż a na środku koperta.

Everywhere you are - I AM.

Uklękłam na podłodze i zaczęłam płakać. Nie dość, że mi groził i śledził to jeszcze robił mi zdjęcia... On był wszędzie. Jakim cudem miał zdjęcia jak jestem naga? Przecież to niemożliwe.... Nagle usłyszałam jak ktoś wchodzi do pokoju.
-Co to do jasnej cholery jest?! -to był Justin. Podszedł do zdjęć i zaczął je oglądać. Chyba mnie nie zauważył. Po chwili usłyszał moje łkanie i podszedł do mnie. -Jej, nie zauważyłem cię. -przytulił mnie. -To John?
-No a jak... yyp... myślisz? yyppp.... -mówiłam nabierając co chwile powietrza.
-Kurwa... Ale skąd on to wszystko ma...
-Ten gość... yyppp... mnie śledzi! On mi... yppp... robi zdjęcia jak jestem... yypp... w łazience!
-A może on ma pozakładane kamerki? -to było bardzo możliwe. Uspokoiłam się, otarłam łzy i wstałam.
-Musimy to sprawdzić. Gdzie J i J?
-Śpią. Chodź. -wziął mnie za rękę i najpierw weszliśmy do łazienki. Sprawdziliśmy wszędzie lecz nic nie było. Nagle przypomniałam sobie zdjęcie. Było one robione z góry obok prysznica. Spojrzałam w górę i zobaczyłam kamerkę.
-Justin. Tutaj. -pokazałam palcem w wyznaczone miejsce. Stanął na palcach i złapał kamerkę. Była malusieńka, wielkości paznokcia u kciuka.-Jakim cudem istnieje coś tak małego? -chłopak przejrzał to co miał w dłoni i spojrzał na mnie.
-Pytanie powinno brzmieć "Jak to się tu znalazło?". -powiedział poważnie. Wchodziliśmy tak do kolejnych pokoi. Na 3 pokoje było 6 kamerek. To naprawdę dużo. Potem Justin poszedł do samochodu i tam też znalazł 2. Gdy poszliśmy do sypialni zaczęłam zrywać zdjęcia ze ścian a mój chłopak zamiast mi pomóc je wyrzucać to on je zabierał z kosza i gdzieś chował. Typowe. 
-Możesz to zostawić? A z resztą.... Po co ci to?
-Umm... No wiesz... Tu są zdjęcia ciebie gdzie cię nie widziałem. -uśmiechnął się łobuzersko.
-Świnia!
-Dlaczego? Masz bardzo ładne ciało.
-Wiem. Lecz nie każdy musi je oglądać.
-Ja nie jestem "każdy", shawty. -przytulił mnie od tyłu.
-Ale możesz być. -uśmiechnęłam się łobuzersko.
-Coooo? -powiedział z wielkim uśmiechem. Rzucił mnie na łóżko i zawisł nade mną opierając się na rękach. Wpatrywał mi się w oczy. -Powiedz, że mnie kochasz. -powiedział poważnie.
-Niee. -uśmiechnęłam się.
-Powiedz "Kocham cię Justin".
-Nope. -patrzył mi głęboko w oczy i nagle... zaczął mnie łaskotać.
-Powiedz to!
-Hahahahahahahah!Nie!
-Powiedz "Kocham cię Justin".
-Hahahahaha! Przestań!
-Jeśli powiesz.
-Hahaha! Kocham cię Justin! -przestał.
-Czy to było takie trudne? -uśmiechnął się i schylił by mnie pocałować. W ostatniej chwili odwróciłam głowę. -What? -zapytał zdziwiony. Usiadłam a on wstał.
-Powiedziałeś, że mnie kochasz?
-Nie...
-No i nie ma buziaka. -uśmiechnęłam się szeroko. Spojrzał mi głęboko w oczy, po czym znów ja się położyłam a on zawisł nade mną.
-Kocham cię Alex. -i delikatnie pocałował. Nagle zobaczyłam w drzwiach Jazzy.
-Co się stało skarbie? -zapytałam.
-Nic a co... -powiedział chłopak.
-Zamknij się mówiłam do Jazzy. -wstałam i podeszłam do niej.
-Miałam zły sen... -powiedziała na co wzięłam ją na ręce i przytuliłam.
-Kochanie to był tylko sen. Chodź pójdę z tobą i poczekam aż zaśniesz, okej? -dziewczynka pokiwała głową.


*JUSTIN POV*


To było słodkie, że moje rodzeństwo tak kochało Alex. Może czuję się trochę zazdrosny, że bardziej spędza z nimi czas, albo że dzieciaki nie przychodzą do mnie no ale przecież to są osoby, które kocham. Poszedłem za moją dziewczyną do pokoju i usiadłem na podłodze. Alex położyła się z Jazzy na łóżku. Urocze. Gdy na nią patrzyłem zdałem sobie sprawę, że to jest osoba, z którą chcę spędzić cało swoje życie. Ona mnie rozumiała jak nikt inny. Mimo kłótni, nie potrafimy się na siebie długo gniewać. Alex to dziewczyna, która zawsze wybacza, kocha całym sercem i chce każdego uszczęśliwić. To dziewczyna, w której nie sposób się nie zakochać.
Pomyślałem, że zaśpiewam ulubioną kołysankę Jazzy.
-Good night my angel time to close you eyes. And save these questions for another day. I think I know what you've been asking me . I think you know what I've been trying to say. I promised I would never leave you. And you should always know. Where ever you may go. No matter where you are. I never will be far away. Goodnight my angel now it's time to dream. And dream how wondeful your life will be. Someday your child will cry and if you sing this lullaby. Then in your heart there will always be a part of me. -zobaczyłem jak mała już śpi. Wstałem i podszedłem do łóżka. Alex też zasnęła. Przykryłem Jazzy kołdrą a moją dziewczynę podniosłem i zaniosłem do naszego pokoju. Spała tak spokojnie... Położyłem się obok niej i mocno przytuliłem.

~Następny dzień~


-Wstawaj skarbie. -usłyszałem cichy szept. To była Alex. Otworzyłem oczy. Uśmiechała się szeroko i przygladała mi się. 

-Która godzina? -zapytałem.
-Jest pierwsza po południu. Miałam cię nie budzić ale chcę iść z dzieciakami na obiad i nie wiem gdzie są kluczyki do auta... -to było słodkie co chciała zrobić no ale to niemożliwe, że była tak późna godzina.
-Co?! Pierwsza po południu? Aż tak długo spałem?
-Tak. Byłeś zmęczony... 
-Czekaj, zaraz się ubiorę i pojedziemy.
-Okej. -nie wyszła z pokoju. -Wiesz... -zaczęła. -Wczoraj bardzo ładnie zaśpiewałeś tą kołysankę. 
-Dziękuję.
-I pomyślałam... No wiesz... Umm... Mój znajomy mógłby ci pomóc zrobić karierę. -zaskoczyło mnie to co powiedziała. -Nazywa się Scooter Braun i naprawdę zna się na muzyce.
-Chcesz bym zaczął karierę muzyczną? Przecież...
-Słuchaj. Twój tato jest muzykiem, ty też możesz. Kurcze masz taki talent, że szkoda go zmarnować. Wyobraź sobie jak dumna będzie z ciebie rodzina i ta masa fanów... Pomyśl jak będziesz szczęśliwy... Zgódź się. -w pewnym sensie miała rację ale nie wiedziałem czy chcę zająć sie śpiewaniem... -Masz 19 lat. To czas w sam raz by zająć się karierą. Błagam cię. Chociaż spróbuj. 
-Um... -zastanowiłem się. -Okej... Ale jeśli nie wypali nie drążymy dalej w ten temat. Jasne? -pokiwała głową. -A jeśli wypali będziesz jeździła ze mną na każdą trasę. -zobaczyłem jak na jej twarzy pojawia się uśmiech.
-Dziękuję, że chociaż spróbujesz. Kocham cię. -przytuliła mnie i pocałowała. -To co? Zadzwonię do niego i poproszę by wieczorem przyjechał? Wiem, że to szybko i wgl ale wiesz... 
-Ćssiiii.... Spokojnie. -gadała jak najęta. Musiałem jej przerwać. -Wiem, że ci na tym zależy ale powoli. Zadzwoń do niego a ja się ubiorę. Niech przyjeżdża kiedy będzie miał czas. Nie wszystko na siłę, kochanie.
-Wiem... Ale kurcze ty masz taki talent i po...
-Alex... Ogarnij się. -uśmiechnąłem się. -Idę się ubrać. Zaraz zejdę na dół. -pocałowałem ją w czoło i poszedłem do łazienki. 


*ALEX POV*


Byłam taka podekscytowana, że Justin zgodził się bym zadzwoniła do Scootera, że nie mogłam usiedzieć na miejscu. Wyjęłam telefon i wybrałam numer telefonu.

-Scooter Braun. Kto mówi?
-Scooter? To ja Alex.
-Ooo hej kochana! Co tam u ciebie? 
-A nic. Jakoś żyję. A jak tam twoje 30 urodziny? Hucznie było? -zaśmiałam się.
-Nie organizowałem ich. Będą za dwa tygodnie bo dopiero wtedy bedę miał czas no i mam nadzieję, że wpadniesz. 
-Jasne, że tak! Słuchaj mam pewną sprawę.
-No dawaj. 
-Mój chłopak Justin...
-Oooo masz chłopaka? Nie no dziewczyno na serio musimy się spotkać. -zaśmialiśmy się.
-Haha! Ale słuchaj dalej. Mój chłopak nazywa sie Justin Bieber i kurcze ma wielki talent. Wczoraj zaśpiewał kołysankę i po prostu nie dowierzałam, że ma taki głos.
-Aż taki dobry?
-Aż taki dobry. -powtórzyłam. -Rozmawiałam z nim i namówiłam go by spróbował zacząć karierę. Co myślisz?
-A ile on ma lat?
-19.
-Jego wiek jest wprost idealny. Słuchaj to może wpadnę do was dzisiaj? Zobaczę jak śpiewa, hm?
-To świetny pomysł! Przyjedź do Stratford. Będę czekać. 
-Okej. Będę około szóstej wieczorem.
-Dokładnie. Kocham cię Scooter i bardzo dziękuję. 
-Ja ciebie też młoda. I nie dziękuj. Znasz sie na muzyce jak mało kto i wierzę, że ten chłopak ma naprawdę niezły głos. Do zobaczenia. 
-Okej, papa. 
Rozłączyłam się. Zobaczyłam Justina siedzącego w salonie z dzieciakami.
-I co? -zapytał. Podeszłam do niego i usiadłam na kolanach.
-Załatwione kochanie. Będzie o szóstej wieczorem. 
-No to nieźle. -uśmiechnął się.
-Czuję, że będę zazdrosna.
-Dlaczego? -zapytał zdziwiony. 
-No bo będziesz miał odgrom fanek wyznających ci miłość.
-Aww.... Ale tą jedyną miłością to będziesz ty w oddzielnej części mojego serca, shawty. A fani w innej. -pocałował mnie. -Kocham cię.
-Ja ciebie też. To co? Jedziemy na obiad? -spojrzałam na Justina. -A dla niektórych na śniadanie? -zaśmiałam się.
-TAAAK! -krzyknęli Jazzy i Jaxon. Wstaliśmy z kanapy i wyszliśmy na dwór. Ja zamknęłam dom a reszta wsiadła do auta. Potem dołączyłam do nich i pojechaliśmy do jednej z naszych ulubionych restauracji.

_________________________________________________________________________
No i mamy kolejny rozdział! Nie dodałam go wczoraj gdyż byłam w Kościele i nie miałam czasu ;*
~~
Kolejny rozdział będzie jutro! ;*
~~
Dziękuję, że zaczekaliście i mam nadzieję, że Wam sie spodobał.
~~
Piosenka (kołysanka), którą śpiewał Justin to:Billy Joel - Lullaby (Good Night My Angel) [http://www.youtube.com/watch?v=dcnd55tLCv8&feature=player_embedded]
~~
Kto chce być informowany o rozdziałach daje w komentarzu swój Twitter bądź link do Facebooka ;)
~~
PROSZĘ O NIE KOPIOWANIE TREŚCI ORAZ ZAWARTOŚCI BLOGA! WSZYSTKO BĘDZIE ZGŁASZANE DO ADMINISTRACJI BLOGSPOT.COM!


@Belieber__AS

poniedziałek, 2 września 2013

Rozdział 14. I will catch you if you fall.

Gdy się obudziliśmy, Justin zaczął się do mnie przytulać i spychać z łóżka.
-Justin, ogarnij się. -oparł sie na ramieniu i spojrzał na mnie po czym zobaczył, że Jaxon jeszcze śpi.
-Co on tu robi? I wgl jak on się tu znalazł? -zapytał mocno zdziwiony.
-Nie mógł spać w nocy i powiedziałam by spał u nas.
-To słodkie z twojej strony no ale nasze łóżko...
-To twój brat, Justin.
-Czuję się zazdrosny, kochanie. -powiedział zrobił minę szczeniaczka. Wyglądało to rozkosznie.
-Nie przesadzaj. -pocałowałam go w usta i usiadłam. -Co na śniadanie?
-Umm... Może naleśniki?
-A umiesz?
-Moja mama choć nie jest dobrą kucharką to naleśniki robi dobre i mnie nauczyła. -uśmiechnął się łobuzersko.
-No to w takim razie zawołaj jak już będą a ja się jeszcze zdrzemnę. -powiedziałam i przytuliłam się do Jaxona.
-Kurcze, naprawdę czuję się zazdrosny. -zrobił smutną minę. -Smuteczek.
-Niech pan smuteczek idzie robić naleśniki. Potem coś ogarniemy, okej?
-Jasne.. -Gdy szedł w kierunku drzwi walną w kant łóżka Jazzy po czym walnął łokciem w szafę. -Kurwa! -dzieci się obudziły i jak zobaczyły, że JB leży na podłodze zaczęły się śmiać.
-No i masz karę. "Smuteczek". -przedrzeźniłam go. Zobaczyłam, że ma rozcięty łokieć. -Krew ci leci. Nieźle zarżnąłeś. -spojrzałam na dzieci -Chodźcie pójdziemy na dół. Trzeba waszemu bratu zrobić opatrunek. -uśmiechnęłam się. Gdy zeszliśmy na dół włączyłam dzieciakom SpongeBoba'a i poszłam z Justinem do łazienki.
-Ładny początek dnia. -powiedziałam.
-Bywało gorzej. -uśmiechnął się łobuzersko po czym przejechał palcami po włosach. Wyjęłam z apteczki bandaż, gazy i wodę utlenioną i zaczęłam przemywać ranę. Gdy to zrobiłam zawinęłam rękę bandażem.
-Dziękuję. -powiedział chłopak po czym złapał mnie za biodra i popchnął na szafkę.
-Ałć! -krzyknęłam, bo walnęłam w jej róg. Justin zaczął mnie całować z wyraźnym pragnieniem ale dało się wyczuć delikatność i miłość.
-Miśku... -zaśmiałam się w myślach. Jak to śmiesznie brzmi! -Twoje rodzeństwo czeka -znów mnie pocałował. -i na pewno... -i znów. -jest głodne... -i znów. Po dłuższej chwili oderwałam się i wyszłam z łazienki.
-Hej! -krzyknął wzburzony..
-Mówiłam! -usiadłam na kanapie i oglądałam z dzieciakami bajkę.
-Co na śniadanie? -zapytała Jazzy.
-Wasz braciszek ma zrobić naleśniki. -powiedziałam na co się uśmiechnęli.
-Justin? -nie odpowiadał. -Justin! -nic... -Justin?! -nadal nic. Wstałam z kanapy i poszłam w stronę łazienki. -O mój Boże! Justin! Obudź się! Słyszysz mnie?! -leżał nie przytomny. -Ja pierdole.... Justin! Odezwij się! -otworzył oczy. -Co ci jest?
-To... -schyliłam się bo nie dosłyszałam. -To z tęsknoty. -i wyszczerzył zęby w szerokim uśmiechu. Wstałam wzburzona i wyszłam z łazienki. Nie chciałam z nim gadać. To co zrobił było naprawdę chamskie. Poszłam do kuchni i usiadłam na parapecie.
-Alex.... -przyszedł Bieber.
-Nie odzywaj się do mnie.
-To był żart...
-Żart?! Naprawdę?! Człowieku! Grozi nam niebezpieczeństwo! Jakiś facet nas śledzi a ty mi robisz takie coś?!
-Jej, nie pomyślałem...
-Właśnie widzę, że nie pomyślałeś! -krzyknęłam i zobaczyłam, że Jazzy i Jaxon stoją w drzwiach. -Ja... -urwałam i schowałam głowe w kolanach. Nie płakałam. Po prostu chciałam uciec od rzeczywistości.
-Alex, przepraszam. Nie chciałem. Wiesz, że czasem odwala mi. Ale za to mnie kochasz, prawda? -podszedł do mnie i mnie przytulił.
-Tak ale nie rób mi tego więcej. -wyszeptałam.
-Oczywiście.
Wstałam z parapetu złapałam Justina za rękę i zwróciłam się do dzieci
-Przep...
-Przepraszam, że zobaczyliście to. -przerwał mi chłopak. -właśnie zobaczyliście jak Alex jest na mnie wkurzona gdy coś odwalę. -uśmiechnął się.
-Głupi jesteś! -powiedziała dziewczynka na co ja sie zaśmiałam.- Mama mówiła, że nie można robić czegoś takiego osobie którą się kocha.
-No właśnie! Bo przez to rozpada się większość związków! -dokończył chłopiec.
-Ale nasz jest idealny. -powiedział mój chłopak.
-I to, że sie kłócimy nic nie oznacza. -zwróciłam się do Justina. -Co z naleśnikami?
-Nie chce mi się robić. Może zamówimy coś?
-Nie, nie, nie.... Robisz naleśniki. Sam sie zaoferowałeś więc teraz dotrzymaj obietnicy.
-A będziesz tutaj?
-Tak, bo chcę wypić kawę i zrobię dzieciakom sok z owoców. -podeszłam do nich. -Z jakich owoców dziś chcecie?
-Ja chcę jabłko, kiwi, banan i pomarańcza! -powiedział Jaxon.
-A ja chcę truskawkę, banana, malinę i pomarańczę! -powiedziała jego siostra.
-Już się robi. Posiedzicie tutaj czy idziecie dalej... -mój telefon zawibrował. -Czy idziecie dalej oglądać?
-Pooglądamy. -powiedzieli i poszli do salonu. Wzięłam telefon do ręki i odczytałam wiadomość.
-Co napisał? -zapytał Biebs.

Od: Nieznany
Tekst: poprzez takie wybryki wasz związek się może rozpaść. Upss... Jakie to przykre.... Chociaż... Nie. Wcale nie. Właśnie lubię takie zwroty akcji.
PS. Strasznie w nocy chrapiesz ;)

-Chrapiesz? -zapytał Justin. To było oczywiste. Typowy facet...
-Serio? Tylko to cię zaciekawiło?
-No okej... -urwał. -ale nasz związek się nie rozpadnie więc nie ma się o co martwić.
-Nigdy nic nie wiadomo...
-Nigdy nie mów nigdy.
-A co jeśli on wygra? Co jeśli ja zrobię coś nie tak?
-Kochanie, uwierz mi, że tak nie będzie. A nawet jeśli... Złapię cię jeśli upadniesz.
-Dziękuję. -uśmiechnęłam się lekko. Zrobiłam koktajle i zaniosłam je dzieciom. -Chodźcie na śniadanie.
Gdy już wszystko zjedliśmy postanowiliśmy wybrać się do parku. Dzieciaki poszły na plac zabaw a my usiedliśmy na ławce. Po jakimś czasie podbiegła do nas Jazzy.
-Justin...
-Tak księżniczko?-Tamten pan -pokazała palcem. -dziwnie się na nas patrzy... -spojrzeliśmy w tamtym kierunku.
-John. -powiedziałam cicho. -Zawołaj Jaxona i idziemy stąd. -zwróciłam sie do Justina. Bez wahania poszedł po chłoca i wziął go na ręcę. Ja wzięłam Jazzy i poszliśmy do samochodu.
-Co to za pan? -zapytał Jaxon.
-To bardzo niedobry pan. Jeśli go zobaczycie to mówcie nam i uciekajcie, dobrze? -powiedziałam.
-Ale dlaczego? -zapytała Jazzy.
-Po prostu. -powiedział Justin. Dostałam sms'a. -Kto to? Znów on?
-Nie wiem... -spojrzałam na telefont. -Nie, to... Od Meg....

Od: Megi ♥
Tekst: Alex, bardzo cię przepraszam... Ben powiedział mi, że wiesz, a że nie odpierasz ode mnie telefonu to postanowiłam napisać. Naprawdę nie chciałam tego przed tobą ukrywać. Naprawdę nie wiedziałam, że to będzie dla ciebie takie ważne... To było bardzo dawno temu.... Przepraszam.

Kliknęłam "odpowiedz" i zaczęłam wystukiwać wiadomość.

Do: Megi ♥
Tekst: Rozumiem... Justin już dostał opierdziel za to i mi wszystko powiedział. Wybaczam ci i proszę, nie rozmawiajmy już o tym, okej?

"Wyślij."

-I co chce? -zapytał chłopak.
-Przeprasza mnie za to co między wami było.
-Och...
-Rozumiem, że wtedy straciłam pamięć, i że cię zostawiłam ale to mnie zabolało... Nie wracajmy już do tego.
-Jasne. Kocham ci. -złapał mnie za kolano i pomasował.

Od: Megi ♥
Tekst: Czyli już jest okej? Przyjaźń? :)

Do: Megi ♥
Tekst: Przyjaźń. :) Ever....

Od: Megi ♥
Tekst: ...Forever. :) Kocham cię Al.

Do: Megi ♥
Tekst: Ja ciebie też.

Zablokowałam telefon i zobaczyłam, że dojechaliśmy już do domu. Gdy weszliśmy zobaczyliśmy, że w kuchni coś się świeci. Justin wszedł jako pierwszy a ja zaprowadziłam Jazzy i Jaxona do salonu by pooglądały telewizję. Kiedy weszłam do kuchni zobaczyłam na stole.... czerwone świece, płatki róż a na środku kopertę. Justin stał wpatrzony w to. Widać było, że był strasznie wkurzony. Podeszłam do koperty i przeczytałam jej zawartość.


Wiem, że jestem waszą zmoro no ale dziś mija wasza tygodnica, awww... W imieniu twojego chłopaka zrobiłem coś romantycznego. Sierota zapomniał jaki dziś dzień.

Podałam kopertę Justinowi. Ja też zapomniałam... pomyślałam.
-Przepraszam. -powiedział.
-Za co? -zapytałam.
-Że zapomniałem....
-Nie martw się... Ja też. -uśmiechnęłam się ciepło po czym dotknęłam dłonią jego policzka i delikatnie pocałowałam. -Kocham cie Justin. -pierwszy raz powiedziałam to sama z siebie a nie w odpowiedzi na słowa chłopaka.
-Ja ciebie też Alex i nigdy nie przestanę. Forever.
-Forever. -powtórzyłam po czym znów się pocałowaliśmy.
-FUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUJJJJJJ! -usłyszeliśmy. Jazzy i Jaxon stali w drzwiach i zakrywali oczy. Wraz z Bieberem wybuchliśmy śmiechem.
-Jakie "fuj"? Wy też tak będziecie. -powiedział chłopak.

~Pare godzin później~
Gdy szłam już z dzieciakami do łóżka zobaczyłam masę kopert leżących na podłodze. Zbierałam każdą po kolei.

Pierwsza:

Idź prosto.

Druga:

Tak dobrze.

Trzecia:

Dzieciaki zaraz pójdą spać.

Czwarta:

Czekam w sypialni.

Piąta (pod drzwiami mojego i Justina pokoju.):

Otwórz drzwi.


Gdy to zrobiłam zobaczyłam coś, czego nigdy w życiu bym się nie spodziewała...

________________________________________________________________
Podobał się? :) Mam nadzieję, że tak ;)
~~
Rozdziały będą dodawane:
piątek-sobota-niedziela
z powodu szkoły! Gdyby, któregoś dnia nie było wpisu -przepraszam! Jestem człowiekiem i muszę się uczyć +znając życie rodzice zabiorą mi internet, że będę miała tylko w weekendy ale nie wiem...
~~
Dziękuję za to, że czytacie, i że piszecie tak miłe komentarze. Jesteście kochani.
~~
Kto chce być informowany o rozdziałach daje w komentarzu swój Twitter bądź link do Facebooka ;)
~~
PROSZĘ O NIE KOPIOWANIE TREŚCI ORAZ ZAWARTOŚCI BLOGA! WSZYSTKO BĘDZIE ZGŁASZANE DO ADMINISTRACJI BLOGSPOT.COM!

@Belieber__AS

Rozdział 13. Happy.

Gdy się obudziłam, zobaczyłam, że wszyscy  jeszcze śpią. Postanowiłam ich nie budzić więc zeszłam na dół i zaczęłam robić śniadanie. Wyjęłam z lodówki bekon i jajka i zaczęłam je smażyć na wolnym ogniu. Gdy sie zrobiły położyłam je na talerze , które postawiłam na stole obok szklanek z sokiem pomarańczowym. (Tak wiem, sok pomarańczowy pijemy dosłownie ciągle). Nagle usłyszałam jak coś spada. Pobiegłam szybko na górę i zobaczyłam jak Jazzy leży na podłodze i płaczę, a Justin i Jaxon siedzą i sie śmieją.
-Wiecie co? Zamiast jej pomóc to wy macie polewkę. Bardzo inteligentne z waszej strony. -podniosłam dziewczynkę i wzięłam ją na ręce. -Chodź pójdziemy na dół co? -pokiwała głową. -Chodźcie na śniadanie.
-Głupki! -krzyknęła mała na co się zaśmiałam.
-Może tak buzi na dzień dobry? -zapytał Justin.
-Chciałoby się. Nie pomogłeś własnej siostrze.
-A to moja wina, że tak sie wierciła?
-A to moja wina, że siedziałeś i się śmiałeś?
-Dobra, wygrałaś. Co na śnia... -urwał wchodząc do kuchni. -Ooo... Moje ulubione. -usmiechnął się.
-Nie ma za co. -powiedziałam i posadziłam dziewczynkę na krześle. -Proszę kochanie.
-Czuję sie zazdrosny. Do mnie nie mówisz zdrobniale. -gdy to powiedział uśmiechnęłam sie łobuzersko i usiadłam na parapecie z kubkiem. -Nie jesz?
-Nie jstem głodna KOCHANIE. -ostatni wyraz mocno zaakcentowałam.
-Awww.... Możesz to mówić częściej, shawty.
-No nie przyzwyczajaj się za bardzo...
Gdy wszyscy zjedli zaproponowałam, że pójdziemy na spacer a potem do sklepu.
-A pójdziemy kupić jakieś zabaaaawkiii? -zapytał Jaxon.
-Zapytaj swojego brata, kochanie. To on rządzi kasą. -usmiechnęłam się ciepło.
-Justinn....
-Tak, pójdziemy kupić zabawki. tyle ile chcecie. A ty kochanie -włapał mnie w tali od tyłu i położył głowę na moim lewym ramieniu. -Co chcesz?
-Do szczęśnia nic mi nie jest potrzebne. Ale możesz mi kupić jakieś buty bo mam tylko 2 pary a do domu nie wrócę...
-Co chcesz, shawty. -pocałował mnie w policzek. -To co? Ubieramy się i idziemy?
-Tak! -krzyknęły dzieci.
-Chodźcie pomogę wam znaleźć ciuszki. -złapałam je za ręce i poszliśmy na górę. -Jazzy ty założysz białe rajstopy, fioletowe buciki i fioletową sukienkę, okej? -przytaknęła. -A ty Jax, założysz białe buty, jeansy i ten t-shirt, jasne? -przytakną. -Okej. Ja idę do pokoju. Jak będziecie potrzebować pomocy to krzyczcie. -uśmiechnęłąm się i poszłam do sypialni. Justin właśnie miał zakłądać koszulkę.
-Podoba mi się ten widok. -powiedziałam.
-Pozwól, że coś zacytuję "świnia!". -zaśmiał się.
-Jestem kobietą a ty facetem. Różnica jest.
-Możesz widywać to częściej ale...
-Ale co? -podszedł do mnie bliżej. Jego klata była boska!
-Coś za coś. Też chcę popatrzeć. -uśmiechnął się łobuzersko.
-Hahaha! Faceci... -obeszłam go i wzięłam ubrania. Zdjełam z siebie piżamę (przedtem założyłam dyskretnie bieliznę) i zaczęłam się ubierać.
-Podoba mi się ten widok. -powtórzył moje słowa.
-Korzystaj póki możesz. Możliwe, że więcej go nie zobaczysz.
-Możliwe ale nie pewne, shawty. -podeszedł i mnie przytulił. -Kocham cię.
-Ja ciebie też Justin.
-ALEEEEEEEEXXXX! -usłyszałam jak woła mnie chłopiec.
-Co się dzieje?! -odkrzyknęłam.
-POMÓŻ!
-Sekundkę tylko się ubiorę! Justin idź zobacz co się dzieje. -zrobił jak powiedziałam. Zaczął coś wykrzykiwać. Ubrałam się szybko i weszłam do ich pokoju.
John.
-Wypierdalaj stąd albo nie przeżyjesz. -powiedział mój chłopak.
-Jazzy, Jaxon... Chodźcie tutaj. -powiedziałam. Podbiegły do mnie i schowały głowy w moich biodrach.
-No, no, no... Kogo my tu mamy... -zaczął mój prześladowca.
-Weź się zamknij i wypierdalaj stąd! -ryknął Justin. -Albo wyjdziesz sam albo ja ci pomogę.
-Uhh... Jaki ty agresywny....
-Czego chcesz? -wtrąciłam się.
-Chcę ciebie. -powiedział i wyszedł przez okno. Justin odwrócił się w moją stronę.



*JUSTIN POV*

Gdy zobaczyłem Johna w pokoju dzieciaków, złość przeszyła mnie w całości. Na szczęście po chwili wyszedł z naszego domu. Odwróciłem się w stronę Alex. Płakałam. Płakała trzymając dzieci za ręce. Nie chciała dać po sobie tego poznać ale oczy miała we łzach a oddech był nie równy i gwałtowny. Podszedłem do nie a ona rzuciła mi się w ramiona.
-Boję się. -wyszeptała. -Tak strasznie się boję.
-Wszystko będzie dobrze. -pomasowałem ją po plecach. -Zobaczysz. Wszystko będzie dobrze. -przytaknęła głową i wzięła duzy oddech. -Kocham cię i nie zostawię cię z tym samej.
-Ufam ci Justin. -Staliśmy tak chwilę, aż potem odepchnęła mnie od siebie. Nie było widać, że płakała. Bardzo dobrze potrafi to zatuszować. Pomyślałem. Na jej twarzy był zadziwiający spokój.
-Jak? -zapytałem.
-Jestem dziewczyną, która ma obok siebie osobę, której najbardziej potrzebuje. -uśmiechnęła się lekko.
Złapałem ją w tali a dzieciaki zbiegły na dół. Gdy wsiadaliśmy do samochodu Jazzy poprosiła Alex by siedziała z nimi z tyłu. Zrobiła to. To było takie urocze, że moje rodzeństwo tak pokochało i zaufało mojej dziewczynie. uśmiechnąłem się sam do siebie po czym ruszyłem. (Postanowiliśmy nie iść na spacer ze względu na bezpieczeństwo dzieciaków.)
Gdy już dojechaliśmy pierwszym sklepem, który był był zabawkowy. Moje rodzeństwo biegały od półki do półki i pokazywało nam coraz więcej fajnych zabawek.
-Każde z was może wziąć 3 małe i 2 duże zabawki. -powiedziałem na co dzieciaki po prostu zaatakowały mnie uściskami. Zacząłem się śmiać po czym pobiegły każde w swoją stronę. Złapałem swoją dziewczynę lewą ręką wokół tali i poszliśmy w stronę miśków.
-Który ci sie podoba? -zapytałem.
-Wszystkie. -uśmiechnęła się łobuzersko. -A najbardziej tamten. -pokazała na średniej wielkości  fioletowego zająca, któremu głowa latała na boki (nie była dość wypełniona watą) Skojarzyło mi się to z tym, jak Jazzy łapała takie misie za szyję i ciągnęła za sobą gdy szła gdzieś z mamą. Urocze. Złapałem misia i dałem go Alex.
-Dziękuję. -pocałowała mnie w policzek. Po chwili podbiegły do nas dzieciaki zagracone zabawkami. Pokazały nam co wybrali po czym poszliśmy w stronę kasy. Gdy zapłaciłem za rzeczy ruszyliśmy do sklepu obuwniczego z butami marki SUPRA.
-Jestem w raju. -powiedziała moja dziewczyna. Jax i Jazzy usiedli na środku w fotelach salonowych i zaczęli bawić się nowo zakupionymi zabawkami, a my poszliśmy szukać butów.
-Mam białe i czarne... Co myślisz o fioletowych? -zapytała mnie Alex.
-Uwielbiam fiolet. -uśmiechnąłem się. -Może weźmiesz fioletowe i żółte?
-Ale po co mi dwie pary? Wystarczy jedna...
-Kochanie, jeśli ci proponuję dwie to bierz. Nie za często to się będzie zdarzać. -powiedziałem. To była prawda bo tylko dziś byłem taki rozrzutny. Zazwyczaj oszczędzałem kasę ale chciałem by Alex i dzieciaki były zadowolone.
-A ty jakie sobie weźmiesz?
-Ja chyba te złote i matowo czarne z czerwonymi akcentami.
-Ładneee.... -gdy wybraliśmy rozmiary i zakupiliśmy buty, poszliśmy z dzieciakami na plac zabaw. Był to pomysł Alex i moje rodzeństwo od razu się zgodziło. Biegali po całym placu i wypróbowywali każdego sprzęty, natomiast my usiedliśmy na huśtawce i rozmawialiśmy o byle pierdołach.


*ALEX POV*

Dzisiejszy dzień był naprawdę cudowny. Justin zachowywał się jak prawdziwy brat i dżentelmen. Pomijając spotkanie z Johnem bawiłąm się naprawdę bardzo dobrze. Kiedy wróciliśmy do domu byliśmy tak wykończeni, że po prostu padliśmy na kanapę w salonie. Justin poszperał na kanałach i znalazł bajkę "Jak ukraść księżyc". Oglądaliśmy i śmialiśmy się do łez. Bohaterowie mieli naprawdę fajne teksty. Po filmie zjedliśmy obiad (JB zamówił pizzę) i zaczęliśmy się bawić dzisiaj zakupionymi zabawkami. Dzieciaki naprawdę miały gust. Ja zajęłam się Jazzy, a Bieber Jaxonem. Co było najzabawniejsze, mój chłopak nie pozwalał bawić się dla brata zdalnie sterowanym samochodzikiem przez co chłopiec się obraził i przyszedł do mnie naskarżyć na Justina. To było naprawdę zabawne.
-Kochanie?
-Tak? -odpowiedział.
-Ile ty masz lat?
-Za cztery dni 19, a co? -no tak... już niedługo jego urodziny. Nawet nie wiem co mogę mu.... Co ja gadam? Kupię mu taki samochodzik tyle, że większy i by miał więcej funkcji. Przynajmniej będę miała spokój...
-A czy chłopcy w twoim wieku zabierają zabawki dla 4 letnich dzieci?
-Ugh... Dobra. -oddał pilota dla Jax'a i zaczął mówić mu jak się nim obsługiwać.
Po skończonej zabawie, zrobiłam wszystkim koktajl ze świeżych bananów, jabłek i pomarańczy. To była nasza kolacja. Byłam zbyt wyczerpana by wysilić się na coś więcej. Gdy wypiliśmy je, wszyscy zgodnie powiedzieliśmy, że idziemy spać. Każdy położył się na swoim miejscu. Jazzy jak i Justin zasnęli w 5 minut. Słyszałam jak Jaxon się wierci. Nie mógł zasnąć.
-Jax? Śpisz?
-Nie mogę zasnąć... -powiedział płacząc.
-Chodź do nas do łóżka. -powiedziałam przytulnie. podsunęłam trochę Justina, na co on głośniej chrapną i zrobiłam na brzegu miejsce dla chłopca. Położył się przodem do mnie i mocno przytulił.
-Kocham cię. -powiedział.
-Ja ciebie też kochanie. -odpowiedziałam. To było naprawdę słodkie. Gdybym oglądała to w telewizji czy coś pewnie usłyszelibyście u mnie głośne "Awwwwww".

_________________________________________________________
I jak Wam podoba się ten rozdział? SŁODKI *:* :)

Jeżeli chcecie być informowani o rozdziałach to podajcie w komentarzu swój Twitter bądź link do swojego Facebook'a. :)
~~
Przepraszam, że wczoraj nie było ale nie miałam czasu by napisać :( Mam nadzieję, że ten rozdział Wam sie spodoba, i że nie macie do mnie za złe za wczoraj.
~~
I jeszcze raz dziękuję za miłe słowa. Gdyby nie WY nie pisałabym tego. Naprawdę bardzo ale to bardzo dziękuję za Wasze wsparcie, za to, że czytacie, za to, że udostępniacie mój blog i za to, że po prostu jesteście. Dziekuję Wam z całego serca. Love u. ♥
~~
PROSZĘ O NIE KOPIOWANIE ZAWARTOŚCI ROZDZIAŁÓW CZY TEŻ TEGO BLOGA! KOPIE BĘDĄ ZGŁASZANE!


@Belieber__AS