sobota, 16 listopada 2013

Rozdział 22. Joke.

-Justin? -powiedziałam cicho. Nie odpowiedział. Usłyszałam tylko delikatne chrapnięcie. -Kocham cię. -wyszeptałam.
-Ja ciebie mocniej. -usłyszałam. Odwróciłam się na drugi bok i zobaczyłam chichoczącego Justina.
-Pff....
-Czekałem aż to powiesz. -zaczął się głośniej śmiać.-Potem tego długo nie usłyszę. -spojrzałam na niego z wielkim zdezorientowaniem.
-Co w tym jest takiego śmiesznego?
-Haha, niiiiiic.... -śmiał sie tak głośno, że byłam już na maksa zdezorientowana. Wstałam i poszłam do łazienki. Gdy tylko zamknęłam drzwi, słyszałam głośny huk. Wyszłam szybko i zobaczyłam jak Justin tarza sie po podłodze ze śmiechu.
-Idiota. -powiedziałam cicho, wywróciłam oczami i poszłam z powrotem do łazienki. Podeszłam do umywalki i spojrzałam w lusterko.
-JUUUUUUSTIIIIIIIIIINN!!!!!!! -krzyknęłam na co usłyszałam histeryczny, głośny śmiech z małymi wdechami powietrza. Mój jakże to inteligentny chłopak wymazał mi całą twarz w serduszka i teksty typu 'Bieber Fever' ; 'JB' ; i wiele innych, których wolałabym nie ujawniać. Otworzyłam z hukiem drzwi i zobaczyłam, że Justin nadal leży na podłodze i się śmieje.
-Hmm... Wiesz jak to boli jak ugryzie cię... załóżmy koń? -spojrzał na mnie zdziwiony. -Nevermind. Kurde jak mogłeś mi to zrobić?!
-Haha, tak głęboko spałaś, haha, że nie mogłem się opamiętać, haha, a obok mnie leżała twoja, haha, kredka do oczu, haha, no to jak mógłbym, haha, z tego nie skorzystać? Hahaha! -był cały czerwony a z oczu leciały mu łzy. Tak... To musiało być naprawdę śmieszne. Wróciłam do łazienki i zaczęłam zmywać malunki z twarzy. Zajęło mi to niecałe 20min, no jak się okazało, czarna kredka na policzkach bardzo ciężko schodzi. Umyłam potem zęby, jeszcze raz twarz i związałam włosy w luźny kucyk. Przed wyjściem z łazienki wpadłam na genialny pomysł. Zemsta. Zadzwoniłam do Scootera.
-Halo? -usłyszałam.
-Scooter? Hej mam sprawę.
-Dawaj.
-A więc Justin wywinął mi pewien numer, ściśle mówiąc wymalował mi całą twarz kredką do oczu i...
-Postanowiłaś się zemścić i chcesz bym ci pomógł? -dokończył za mnie.
-Dokładnie. To jak?
-Haha, no jasne! Kurcze, nigdy nie przepuściłbym takiej okazji. A co dokładnie chcesz zrobić?
-Tego jeszcze nie wiem... Słuchaj, może zrobimy tak, że zadzwonisz teraz do niego i powiesz, że musi przeprowadzić wywiad do jakiejś tam gazety i podstawisz za reportera kogoś z pracowników Island Records, co? Wtedy my byśmy się spotkali i ogarnęli co i jak.
-A masz ogółem jakiś plan?
-Chyba... Ale co? Zrobisz tak, jak powiedziałam?
-No jasne. Ej a na którą to ma być?
-Hmm... Może niech on ma ten wywiad o 16, co? I wtedy byśmy wszystko zorganizowali.
-No dziewczyno, widzę, że jak chcesz się zemścić, to szybko i dobrze planujesz.
-Bywa. -zaśmiałam się.
-No to ja do niego dzwonię.
-Dobra, jak coś to spotkamy sie w parku obok budki z lodami za 20min. Ok?
-No no, mądree...
-Haha, jak zawsze. To do potem.
-No narazie, mała. -rozłączył się. Kiedy wyszłam z łazienki zobaczyłam, że chłopak leży na łóżku i ogląda telewizję. Usiadłam obok niego.
-Nadal zła? -zapytał. Jego miodowe oczy mówiły nie rób mi żadnego kawału ale jego uśmieszek mówił za to należy mi się. 
-Nie. -powiedziałam z uśmiechem. Oj popamiętasz mnie, pomyślałam. Nagle jego telefon zadzwonił.
-Halo? .... No siema Scooter. .... Co?! .... Serio?! .... O której? .... Kurde to mało czasu. .... Dobra. .... Okej. .... No to do później. Pa. -rozłączył się.
-What's up? -zapytałam.
-Nie uwierzysz. -powiedział z ekscytacją w głosie.
-No?
-Będę miał wywiadzik! O 16. -uśmiechnął się szeroko.
-Tak? W takim razie gratulacje! -przytuliłam go. Spojrzałam na zegarek. Była 12.00. -Justin?
-Hmm?
-Ja obiecałam się spotkać z koleżanką za 10min. Będę spadać.
-Ej a będziesz ze mną podczas wywiadu?
-Oczywiście. Obiecuję, że przyjadę. -pocałowałam go, łapiąc torbę. -Paaa.
-Cześć. Kocham... -zatrzasnęłam drzwi i JB nie dokończył. Wyszłam szybko z hotelu i ruszyłam w stronę parku. Scooter już czekał.
-Hej. -przywitałam się.
-No siema. Masz już jakiś plan?
-Słuchaj, tak sobie pomyślałam, że możemy zrobić z tego wywiadu kawał. -Scoot spojrzał na mnie mocno zdezorientowany. -Patrz. -zaczęłam mu tłumaczyć. -Dziennikarz zacznie mu zadawać bezsensowne pytania typu 'co jadłeś na śniadanie?' ; 'twój ulubiony kolor?' ; 'gdybyś miał być kanapką, to z czym byś był?' i tak dalej. Byłby nieźle zdziwiony. Wszystko byłoby nagrywane i puszczone na jakimś programie muzycznym. Co ty na to?
-Ejj... To jest naprawdę niezły pomysł.
-A masz do kogoś nr? Kto by nam pomógł?
-Mam chyba numer do eska.tv więc mogę do nich zadzwonić.
-Serio? Ej to dawaj! -pospieszałam go. Wyciągnął telefon i wybrał numer.
-Witam, z tej strony Scooter Braun. ... Tak. Mam dla państwa pewną propozycję. .... Czy moglibyście o 16 przyjąć do siebie Justina Biebera i udać, że przeprowadzacie z nim wywiad? Chcielibyśmy aby wszystko było nagrywane i puszczane na żywo. Co wy na to? .... Mhm. .... Tak... ..... No właśnie, więc wiecie, to jest fajny pomysł. .... Dokładnie. Jeszcze on jest nowym 'odkryciem' wśród nastolatek. ... Czyli zgadzacie się? .... Tak? .... To świetnie! .... Będziemy u was niedługo. ... Do zobaczenia. -rozłączył się. Spojrzałam na niego spojrzeniem mówiącym Udało się? -Załatwione!
-Co?! Serio?! Haha, oj zemsta będzie boska. Kurcze Scooter jesteś niezastąpiony! -przytuliłam go.
-Haha, dzięki. Mamy tam zaraz być, więc chodź, pójdziemy do auta i pojedziemy do nich. -przytaknęłam i podążyłam za nim. Byłam dumna z siebie, że wpadłam na coś tak genialnego. Oj Justin... Było ze mną nie zadzierać... 

*W studiu*

-Witam. Dzwoniłem do państwa z prośbą o poprowadzenie wywiadu z Justinem Bieberem. -powiedział Scooter.
-Och tak, pamiętam pana. A pani to...? -odpowiedział mężczyzna.
-Alex. Dziewczyna Justina.
-Dobrze. W takim razie o co dokładnie chodzi?
-A więc mój chłopak wywinął mi nieciekawy numer rano. Chciałbym się na nim zemścić tak by więcej sobie ze mnie nie żartował. Postanowiłam, że można zrobić z nim wywiad zadając głupie, bezsensowne a nawet prywatne pytania, które by go mocno zawstydziły. -powiedziałam.
-Dokładnie.Wszystko byłoby nagrywane i puszczane na żywo. Coś w stylu Punk'd. -dokończył Scoot.
-Hmm... To jest bardzo dobry pomysł. Sądzę, że to może wypalić. jedyna wolna godzina jest o 16.
-To bardzo dobrze się składa. -powiedziałam.
-To ja zadzwonię do Justina i powiem mu gdzie ma być, a wy zgadajcie co i jak. -powiedział Scoot po czym wyszedł z pokoju.
-Czyli mają być to dziwne pytania, program na żywo i próba zawstydzenia go, tak?
-Tak. Potem ja dam wam znak byście zadali pytanie w stylu 'Jak byś zareagował gdyby był to żart?' wtedy bylby zdezorientowany a ja bym wyszła.
-To jest naprawdę dobry pomysł. Idę umówić się z chłopakami na temat tego, a ty zastanów sie nad pytaniami. -odparl po czym wyszedł. Wzięłam kartę i zaczęłam pisać pytania.

*Czas wywiadu*

Justin usiadł w wyznaczonym miejscu a na przeciw niego podstawiony dziennikarz. Widać było, że chłopak był poddenerwowany. Spojrzałam na niego, podniosłam kciuki w górę i uśmiechnęłam się. Nagle usłyszeliśmy pewien dźwięk, muzyka zagrała a wywiad się rozpoczął.

*JUSTIN'S POV*

Byłem strasznie zdenerwowany. Gdy wywiad się rozpoczął poczułem... uglę?
-Witam. Jestem Marcin Furczyk a ze mną jest nowe odkrycie nastolatek Justin Bieber.
-Cześć. -powiedziałem.
-Jak to jest być idolem?
-Idolem? Ja dopiero co wszedłem w ten biznes. Miałem jeden koncert i nagrałem parę piosenek ale żadnym idolem, gwiazdą nie jestem. -uśmiechnąłem się.
-Jak nie? A te tłumy fanek wszędzie gdzie ty tam one?
-Dobra masz mnie. Ale tak naprawdę ja nie jestem kimś kto zasługuje na coś takiego. Jestem przede wszystkim zwykłym chłopakiem.
-Dobrze. No to skoro wybrnąłeś z tych pytań to może czas na pytania od fanów?
-Fanów? -zdziwiłem się.
-Dokładnie. Pierwsze pytanie: Ulubiony kolor?
-Hmm... Fioletowy i niebieski.
-Ulubiony sport?
-Hokej.
-Gdybyś nie był tym kim jesteś teraz, kim chciałbyś być?
-Hokeistą lub pracowałbym w McDonaldzie. Tam jest naprawdę niezłe żarcie.
-No a jakie niezdrowe...
-A to już inna sprawa. -zaśmiałem się.
-Dobra, lecimy dalej... umm... Co jadłeś na śniadanie?
-O Boże... Co ja jadlem...? Tak naprawdę nic. W biegu podgryzałem coś, ale śniadania jako takiego nie było.
-A wiesz, że śniadanie to najważniejszy posiłek całego dnia?
-Mówisz jak moja mama!
-Och widzisz? Martwię się o ciebie. -zasmialiśmy się. -Okej to może teraz to: Gdybyś miał być kanapką to z czego byłbyś zrobiony?
-Serio? Kanapką?
-Jak widać.
-No to na pewno z bułką i masłem orzechowym.
-Zmielonym czy tym nie?
-Nie lubie chrupkiego, więc tak.
-A to czemu nie?
-Oj jakoś tak... Nie idzie mi.
-Bo masło nie chodzi.
-Haha, racja.
-Ile to jest 2+2?
-Ciekawe pytanie. Cztery?
-Uuu... Umiesz matmę. Jakie słowa teraz usłyszałeś?
-Um... Jakie słowa teraz usłyszałeś?
-No właśnie cię o to zapytałem: Jakie słowa teraz usłyszałeś?
-No przecież mówię, że jakie słowa teraz uslyszałeś?
-Czy ty próbujesz mnie przedrzeźniać?
-Nieee... Po prostu...
-Dobra zmieńmy pytanie. Lubisz drapać się po brzuchu?
-Serio? Tylko takie pytania będą?
-One są bardzo ważne! -spojrzałem na kamerzystę. Miał ze mnie niezłą bekę.
-Czasami lubię..
-Jeżeli zjesz siebie samego to będziesz dwa razy większy?
-Ee... No nie.. Tak mi się zdaje... Nie no nie. Toż to nie możliwe. -zaczął plątać mi się język.
-Jesteś przystojny?
-Boże, czy masz tam jakieś inne pytania?? -zirytowałem się.
-Nie. Odpowiedz.
-Tak, jestem.
-Uuuu skromniutki. -paćnął mi nos. -Śpisz z maskotkami?
-Śpię z Alex. To mi wystarczy.
-Ile nóg ma gepard?
-No cztery.
-Co byś zrobił gdyby ten wywiad był puszczany na żywo?
-Byłbym zirytowany tak sądzę.
-Dlaczego?
-Bo te pytania, nie żeby coś nie miały sensu... Czekaj... To jest puszczane na żywo?
-Zgadza się.
-Kur... cze. -nagle zobaczyłem jak Alex wychodzi zza kulis.
-ZEMSTAAAAA! -krzyknęła.
-Co?! No ejj! Haha. -zacząłem się śmiać. -Jak mogłaś mi to zrobić?
-Ze mną się nie zadziera kochanie.
-Oj shawty ty się kiedyś doigrasz... -podniosłem ją i okręciłem wokół własnej osi. -Należało mi się.
-A żebyś wiedział, że tak.
-A więc to by było na tyle! Normalny wywiad będzie prawdopodobnie niedługo lecz teraz mamy jedynie bezsensowny i głupi. -wszyscy się zaśmiali a dziennikarz kontynuował. -Dziękujemy, że byliście z nami. Do zobaczenia! -w tle poleciała muzyka a kamery zostały wyłączone.
-Nigdy więcej, jasne? -odparłem do Alex.
-Jak ty obiecasz mi to samo.
-No niech będzie. -uśmiechnęła się i pocałowała mnie. -Że też się nie domyśliłem, że będziesz coś planowała... No nieźle... Pierwszy raz toś mnie wkręcił. Gratulacje.
-Haha, dziękuję. -wyszliśmy ze studia i zaproponowałem dziewczynie obiad na mieście. Zgodziła się wiec poszliśmy do pobliskiej restauracji. Każde z nas zamówiło sobie coś do jedzenia. W pewnym momencie podeszły do nas trzy dziewczyny.
-Ty suko jak mogłaś mu to zrobić? -jedna z nich krzyknęła i uderzyła Alex w twarz. Dziewczyna zemdlała i upadła na podłogę. Podbiegłem do niej i wziąłem na ręce.
-Co ci odbiło?! -wykrzyknąłem w stronę dziewczyny, która uderzyła Alex.
-Zrobiła sobie z ciebie jaja w telewizji!
-Kurwa ale nie musiałaś jej bić! -krzyknąłem i wyszedłem z restauracji. Wniosłem ją do taksówki i pojechaliśmy do hotelu. Położyłem Alex na łóżku i zadzwoniłem po Scootera, który przyjechał wraz z Rayanem Goodem. Dziewczyna obudziła się. Widać, że była cała obolała.

*ALEX'S POV*

Gdy się obudziłam, poczułam ogromny ból na lewym policzku. Odruchowo chciałam go dotknąć ale Justin mi na to nie pozwolił. Zaczął mnie uspakajać i przytulać. Nagle mój telefon zawibrował. Miałam dwie wiadomości. Justin je odczytał:

Od: Nieznany
Tekst: Twoje normalne życie poszło w niepamięć. Teraz tak będzie codziennie.

Od: Nieznany
Tekst: I jak się czujesz? Boli cię? Ojej... Szkoda. Mogło być mocniej.

-Ten typ jest wkurwiający. -powiedział Justin.
-Spokojnie. To tylko sms'y. Damy radę. -powiedziałam z trudem. Chyba dostałam w ten policzek z pięści bo ledwo co nim ruszałam. Syknęłam z bólu.
-Nic nie mów. Ryan robi ci właśnie okład. Zaraz go przyniesie. Powinno ci ulżyć a narazie prześpij się, okej? -pokiwałam głową i zamknęłam oczy. Miałam nadzieję, że ból minie. Minął gdy popłynęłam w głęboki sen.

_____________________________________________________________________
Jak widzicie udaje mi się częściej dawać rozdziały :) Mam nadzieję, że ten wam sie podobał.
~~~~~~
Mile widziane są komentarze pod rozdziałami bym wiedziała czy dalej pisać :)
~~~~~~
CHCESZ BYĆ INFORMOWANY O KOLEJNYCH ROZDZIAŁACH? NAPISZ DO MNIE W KOMENTARZU, NA TWITTERZE LUB NA FACEBOOKU PODAJĄC SWOJĄ NAZWĘ TWITTERA BĄDŹ PODAJĄC LINK DO KONTA NA FACEBOOKU ;)
~~~~~~MÓJ FAN PEAGE! 
https://www.facebook.com/Aleksandra.Believe



@Belieber__AS

niedziela, 10 listopada 2013

Rozdział 21. This is love.

Obudziło nas głośne pukanie. Spojrzałam na Justina. Był równie zdezorientowany jak ja. Podniósł się z łóżka i podszedł do drzwi.
-Kto normalny puka o tak wczesnej porze? Jeszcze w sobote... -powiedział i otworzył drzwi. Ku zdziwieniu nikogo tam nie było. Jedyne co to ogromny bukiet róż na wycieraczce a obok kartka. Wstałam z łóżka a Justin położył kwiaty na stole.
-Dla Alex. To, że teraz mi się nie udało, nie oznacza, że później tak będzie. Całuję. J. Ja pierdole czy on musi być taki upierdliwy?! -Justin był bardzo zdenerwowany.
-Kochanie, uspokój się. Damy radę. -uśmiechnęłam się i złapałam go za rękę. -Może zrobimy sobie dzisiaj taki wolny dzień? Hm? Połazimy po mieście... Tak jak kiedyś.
-A wiesz, że to nawet dobry pomysł? -uśmiechnął się i wyjął telefon.
-Do kogo dzwonisz? -zapytałam.
-Do Scootera żeby nie wymyślał czegoś na dziś. -przytaknęłam i zwróciłam się w kierunku łazienki.

     Gdy wyszłam z łazienki, zobaczyłam, że Justin jest już wyszykowany. Wyminął mnie z wielkim uśmiechem i wszedł do łazienki. Podeszłam do szafy. Patrzyłam się na wszystkie ubrania nie wiedząc co wybrać. Najwidoczniej długo tak stałam, bo Justin wyszedł z łazienki i usiadł na łóżku.
-Jeszcze nie gotowa? -zapytał.
-Mam dylemat w co się ubrać. To mi trochę zajmie...
-Załóż tamte ciemne rurki, ten beżowy sweter i gotowe.
-Ej to jest pomysł! I jeszcze beżowe trampki i złote dodatki...
-Jestem genialny! -zaśmialiśmy się. Założyłam wcześniej wymienione rzeczy po czym powiedziałam, że jestem gotowa. Chłopak był zdziwiony, że tak szybko się wyrobiłam. Spojrzałam na zegarek. Była 12.15. Justin złapał mnie za rękę po czym wyszliśmy z pokoju (chłopak wcześniej zamknął drzwi) i wyszliśmy z hotelu. Nie pytałam gdzie idziemy, bo widziałam, że on ma już jakiś plan.
-Ile będziemy siedzieć w tym hotelu? Sporo kasy na niego pójdzie... -powiedziałam.
-Szczerze mówiąc nie wiem. Może Scooter coś potem załatwi.-zapanowała cisza.
-Emm... A co myślisz o swojej karierze? Chcesz dalej w to wchodzić? Zobacz jak szybko zyskałeś fanów. Minęło pare dni a oni ciebie już znają...
-Kochanie, nie martw się. Damy radę. Jeżeli to mnie przerośnie to po prostu zawieszę swoją karierę. Jak narazie nic takiego się nie dzieje. -uśmiechnął się. Oprócz Johna... pomyślałam. Nagle zatrzymaliśmy się przy małej knajpce. Było tam sporo nastolatków i ze 3 wolne stoliki.
-Prosze. -otworzył przede mną drzwi Justin, po czym weszliśmy do środka. Znalazłam jakiś stolik w kącie i ruszyłam w jego kierunku. Chłopak złapał mnie za rękę i prowadził w innym kierunku. W bardziej 'osiedlone' miejsce. Podążyłam za nim. Gdy usiedliśmy, podeszła do nas dosyć ładna kelnerka. Justin zaczął ślinić się na jej widok. Zleciał ją wzrokiem od góry do dołu po czym wyszczerzył zęby. Z całej siły kopnęłam go w kolano, na co on podskoczył i walnął się w stół. Dziewczyna zaśmiała się i powiedziała, że wróci później. Justin odprowadził ją wzrokiem.
-Naprawdę?
-Ale co?
-Nie udawaj, że nie wiesz o co chodzi. Musisz tak się ślinić na jej widok?
-Co? Ślinić?
-Taa? -powiedziałam z ironią w głosie.
-Ktoś tu jest zazdrosny... -powiedział z lekkim uśmiechem.
-Ktoś tu zaraz wyjdzie...
-Nie, no coś ty... -powiedział zdezorientowany. Podniosłam się z krzesła i wyszłam z budynku. Szybkim krokiem ruszyłam pobliską alejką. Szłam w kierunku parku. Usłyszałam jak Justin mnie woła. Był daleko za mną. Nagle dostałam sms'a.

Od: Nieznany
Tekst: Zazdrość to coś co odczuwamy bezwzględnie na to czy komuś ufamy czy nie. Nie martw się. Jestem tu. 

Wyłączyłam telefon i usiadłam na ławce. Po chwili obok mnie usiadł Justin.
-Alex, przepraszam. -nie odezwałam się. Patrzyłam się na swoje buty. -Wiem, nie powinienem. To miał być nasz dzień a ja wszystko spierdoliłem. Przepraszam. -spojrzałam na niego.
-Dobrze. -uśmiechnęłam się lekko. -Możesz coś dla mnie zrobić? -przytaknął. -Policz do pięciu po czym obróć się w lewo. -spojrzał na mnie zdezorientowany. Zaczął odliczać.
-1... 2... 3... 4... 5... -odwórcił się. -Kurwa! -krzyknął gdy tłum fanek nas otoczył. Justin zaczął dawać im autografy, robić zdjęcia i rozmawiać z nimi. Poczułam się tak jakby o mnie zapomniał. Przecisnęłam się przez tłum po czym ruszyłam w stronę pobliskiego drzewa. Usiadłam pod nim i zaczęłam płakać. To mnie przerastało. Kiedyś on był mój a teraz? Teraz jest całego świata. Niedługo miliony dziewczyn będzie za nim latać. Niedługo mnie zostawi bo znajdzie sobie inna, która będzie 1o razy lepsza ode mnie. Niedługo zostanę sama. Spojrzałam w jego stronę. Nagle jakies 3 dziewczyny podeszły do mnie i zaczęły coś wykrzykiwać.Gdy 2 z nich odeszły, ta jedna usiadła obok mnie.
-To, że z nim jesteś nie oznacza, że możesz go tak traktować. Powinnaś tam siedzieć i cieszyć się z jego szczęścia. Ogarnij się bo inaczej go stracisz. -powiedziała.
-Ja już go straciłam. On nie jest tym kim był wcześniej. Taka jest cena sławy.
-Rozumiem cię. Przecież miałam identyczną sytuację. Na początku kariery Lil'a Za byłam jego dziewczyną. Zostawił mnie gdy znalazł sobie słodką faneczkę spełniającą jego każdą zachciankę. To jest życie. Nie zostawiaj teraz tak Justina, bo go naprawdę stracisz. Dopóki jesteście blisko, trzymaj go mocno przy sobie. Bo kiedyś odejdzie, a ty zostaniesz sama. -powiedziała po czym wstała i odeszła. To co mi powiedziała było naprawdę mądre. Spojrzałam w kierunku Justina. Patrzył na mnie z zatroskaną miną. Widziałam, że zrobiłam mu wielki zawód. Ruszyłam w jego kierunku. Wstał z ławki, wyminął wszystkie fanki, złapał mnie w talii, obrócił wokół własnej osi i pocałował najdelikatniej jak umiał.
-Przepraszam. -powiedzieliśmy w tym samym czasie na co się zaśmialiśmy.
-Idziemy? -zapytał.
-A co z nimi?
-Jesteś dla mnie ważniejsza. Najważniejsza. -oparł woje czoło o moje. -Kocham cię.
-Ja ciebie też. -powiedziałam. Zobaczyłam, że za nim stoi dziewczyna, która przed chwilą ze mną rozmawiała. Oderwałam sie od chłopaka i podeszłam do niej. Przytuliłam ją.
-Dziękuję.
-Nie masz za co. Korzystaj póki czas. Zobaczysz, że to nie pójdzie na marne. -powiedziała.
-A mogę znać twoje imię? Ja jestem Alex.
-Angelina, dla znajomych Angie. -uśmiechnęła się.
-Angie. -powtórzyłam. -Jeszcze raz dziękuję. -przytuliłyśmy się jeszcze raz, po czym każda poszła w swoim kierunku.
-Kto to był? -zapytał mój chłopak.
-Angie. -uśmiechnęłam się. Justin spojrzał na mnie z zapytaniem. -Dziewczyna, która mi pomogła. Nie ważne.
-Whatever. Masz może ochotę na lody?
-O każdej porze dnia i nocy. -zaśmiałam się. Ruszyliśmy  kierunku małej kawiarenki.
-Na wynos czy w pomieszczeniu?
-Na wynos. -powiedział mój chłopak. -Po 4 gałki, proszę. -kobieta przytaknęła. -Alex?
-Hmm... A więc ja poproszę waniliowe, cytrynowe, sorbet malinowy i sorbet truskawkowy.
-A dla pana?
-A ja sorbet kiwi, sorbet mango, cytrynowe i zabajone. -uśmiechnął się szeroko. Chłopak zapłacił za nie, złapał mnie prawą ręką z biodro i wyszliśmy. Postanowiliśmy, że pójdziemy na małe zakupy.
      Najpierw weszliśmy do sklepu z ciuchami. Justin ruszył w kierunku ubrań męskich, a ja damskich. Każde z nas wybrało sobie 6 rzeczy, z których weźmie 2. Weszliśmy do jednej dużej przymierzalni (na około 4 osoby.) i zaczęliśmy zakładać to co sobie wybraliśmy. Ja miałam jasno szary sweter z wielkim sercem na środku, sweterek w małe serduszka, luźną czarną bluzę z smerfem i miętowe rurki. Chłopak powiedział bym wzięła dwie ostatnie. On natomiast wziął luźne czarne spodnie z krokiem, bordowe dresy YMCMB, czerwoną koszulę w czarną kratę i czarną bokserkę. Powiedziałam aby wziął dresy i czarny tshirt. Poszliśmy do kasy i wyszliśmy ze sklepu. Następnie weszliśmy do sklepu obuwniczego. Podobnie jak wcześniej każde z nas szukało 4 pary butów po czym nawzajem sobie wybieraliśmy, które wziąć. Justin wziął żółte i czerwone SUPRY a ja białe i fioletowe. Potem poszliśmy do sklepu z zabawkami, jako że zbliżają się święta a trzeba kupić coś dzieciakom. Tutaj zaczęliśmy szaleć. Zamiast wybrać po pare rzeczy, wzięliśmy dla nich odgrom zabawek. Każdą po kolei wypróbowaliśmy (Justin oczywiście był w swoim żywiole). Gdy przyszło do zapłaty, okazało się, że suma wynosi 550zł. Naprawdę zaszaleliśmy. Ale nic. Gdy wyszliśmy z supermarketu, byliśmy tak załadowani wszystkimi rzeczami, że Justin zadzwonił po taksówkę. Kiedy przyjechała, zobaczyłam, że na zegarku jest już 18.15. Bardzo szybko nam minął ten dzień. W hotelu poprosiliśmy pracowników o wniesienie rzeczy na górę bo już nie daliśmy rady.
     W pokoju padliśmy na łóżko. Zdjęliśmy ubrania i położyliśmy się na łóżku. Ja byłam w samej bieliźnie, a Justin w spodenkach. Było naprawdę gorąco. Jak się potem okazało, coś się pochrzaniło w sprzęcie hotelowym, że w pokoju było 27*C, a klimatyzacji nie dało się włączyć. Otworzyliśmy okna, balkon, wszystko co się dało ale i tak było strasznie gorąco. Położyłam głowę na klatce Justina. Chłopak zaczął delikatnie jeździć palcami po mojej skórze. To było boskie uczucie. Poczułam jak robi mi się gęsia skórka. Justin zaśmiał się delikatnie. Złapałam go za drugą rękę i zaczęłam się nią bawić. Leżeliśmy tak w ciszy. Nie potrzebowaliśmy słów by się zrozumieć. W pewnym momencie, zrobiliśmy serduszko na swoich skórach w tym samym czasie. Zaśmialiśmy się. Jesteśmy dla siebie stworzeni.
-Kocham cię, Alex.
-Ja ciebie też, Justin.
-Forever. Promise. -powiedzieliśmy razem.
    Potem chyba zasnęłam, bo nie pamiętam co było dalej. Wiem tylko jedno. Gdy się obudziłam, Justin bawił się moimi włosami, trzymał moją rękę i delikatnie ją całował. Nie otwierałam oczu. Po chwili poczułam, jak chłopak odwraca się na bok, przytula mnie do siebie i wtula swoją głowę w moją szyję. Na całym ciele miałam gęsią skórkę.
Kocha mnie. A ja jego. Na zawsze.

____________________________________________________________________
Jak widzicie dodałam wcześniej kolejny rozdział ;) Mam nadzieję, że się podobał.

Chciałabym podziękować tym, którzy nie odeszli i są ze mną cały czas... Dziękuję Wam z całego serca, za to że jesteście. Mimo, że rozdziały są dodawane raz na tydzień/dwa tygodnie to Wy i tak je czytacie. Dziękuję za Wasze miłe słowa. Za te sytuacje gdy dziękujemy sobie nawzajem. Dziękuję tym, którzy piszą mi propozycje na następny rozdział ;) Dziękuję tym, którzy proszą mnie o pomoc przy swoich blogach. To dla mnie naprawdę dużo, że prosicie mnie o pomoc, dając mi znak, że ja jednak dobrze piszę. Chciałabym podziękować tym, którzy są ze mną od samego początku. Obiecuję, że nie przestanę pisać. ;) Kocham Was ♥ Promise.

PROSZĘ O NIE KOPIOWANIE ANI NIE PRZEMIENIANIE ZDAŃ Z MOJEGO BLOGA! CHCESZ COŚ SKOPIOWAĆ? CHCESZ MIEĆ POMYSŁ NA BLOGA? NAPISZ DO MNIE NA TWITTERZE LUB FAN PEAGU, A NIE ZŻYNASZ. DZIĘKUJĘ.


@Belieber__AS

środa, 6 listopada 2013

Rozdział 20. First time on stage?

Siedzieliśmy jak na szpilkach. BIG SEAN MIAŁ ŚPIEWAĆ Z MOIM CHŁOPAKIEM! BOOOOŻE ALE PODJARA! W mojej głowie były tylko te dwa zdania. Echh... Ale co poradzić? Kurcze ja nie miałam okazji śpiewać z takimi gwiazdami. Jakby to zrobiła szalona fanka? Czekajcie... O tak? ASDFGHJKL! Dobrze? No dobra, ale wróćmy do tego o czym zaczęłam mówić. Gdy Big S. wszedł do studia oniemiałam. Jak spojrzałam na Justina, to zobaczyłam jak wstaje i po prostu podaje mu rękę i robi 'misia'. Podeszłam do nich i się przywitałam. Mężczyzna przytulił mnie i rozmawiał z nami współpracy z Justinem. Kiedy Scooter wszedł do pokoju niewzruszony pogonił chłopaków by weszli do studia i zaczęli nagrywać. Zrobili to co kazał.

*3 godziny później*

To było chyba najdłuższe nagrywanie piosenki jakie może istnieć. Chłopaki tak się starali, że... Szczerze? Wyszedł niezły hit! Byłam naprawdę dumna z Justina. Gdy wyszli ze studia Sean zaproponował Justinowi coś, czego oboje się nie spodziewaliśmy.


*JUSTIN'S POV*

To co powiedział Big Sean strasznie mnie zaskoczyło.
-Słuchaj, dziś wieczorem gram tutaj koncert. Może zaśpiewałbyś to ze mną? -Boże... Big Sean zaprasza mnie na koncert! Big Sean zaprasza mnie na koncert! To było coś czego się nie spodziewałem.
-Kurcze stary! Jasne, że tak! A o której to będzie? -powiedziałem.
-Za jakieś 2 godziny. Spokojnie się wyrobisz. -przytaknąłem. -Słuchaj ja spadam, bo trzeba ogarnąć próbę, scenę, przyszykować się i tym podobne. Będziesz?
-Będę.
-To będzie niezłe show młody. -uśmiechnął się, przybił mi piątkę i wyszedł ze studia. Alex zaczęła panikować. Myślałem, że nie zdołam jej ogarnąć. Łaziła w tę i z powrotem nie wiedząc co ma ze sobą zrobić. Złapałem ją za ręce i przytuliłem. Uspokoiła się i wtuliła we mnie.
-Hej, co z tobą? To wielka szansa. Sama chciałaś bym to zrobił.
-No tak, ale wiesz.... Tak od razu? Nie jesteś przyszykowany ani...
-Alex... Spokojnie. Wszystko będzie dobrze. Believe. -uśmiechnęła się.

*30 min później*
Byliśmy już na arenie. Jakaś kobieta podeszła do mnie i zaprowadziła do garderoby. Dała mi bardzo fajne ciuchy. Białe supry, czarne spodnie z krokiem z czerwonym paskiem na udach, biały t-shirt i czerwona rozpięta koszula. Do tego okulary przeciwsłoneczne. Wyglądałem naprawdę nieźle. Całe te nasze 'przebieranki' zajęły godzinę. Zanim dziewczyna zdecydowała się co  mam założyć minęło naprawdę dużo czasu...
Zostało nam pół godziny. Scooter kazał mi iść za sobą. Złapałem Alex za rękę i poszliśmy za nim. W małym pomieszczeniu siedziała starsza kobieta (miała około 45lat).
-Cześć. Jestem Jan. Mamy mało czasu więc siadaj. Musimy poćwiczyć twój głos przed koncertem. -otworzyłem usta by sie przywitać ale mi przerwała. -Tak, wiem. Jesteś Justin. Siadaj i zaczynamy. -zrobiłem tak jak powiedziała. Otworzyła laptop i kazała mi powtarzać za sobą dziwne dźwięki. -Słuchaj, teraz zrób tak 'Kcha kcha kcha kchaaa'.
-Jak? -zapytałem zdezorientowany.
-Może coś innego. Mów literę 'O' od najniższej do najwyższej tonacji. -pokazała mi jak to zrobić. Powtórzyłem za nią. -Teraz zrób to co mówiłam wcześniej. 'Kcha kcha kcha kchaaaa'. -spróbowałem to zrobić. Chyba mi się udało, bo Jan nie ochrzaniła mnie. Jeszcze. -Jeszcze raz. -zrobiłem to kolejny raz. Kazała mi to powtarzać z 10 razy aż powiedziała, że jest dobrze. Spojrzałem na zegarek. Zostało nam 10min. Takie głupie ćwiczenia zajmują tyle czasu? -Dobra. Teraz zrobimy coś trudniejszego okej?
-Ughhh....
-Słucham?
-Umm... Nie, nic. -Wtopaaaaaaaaaa. Zadała mi jeszcze parę ćwiczeń po czym dała mi jakieś dziwne zielone picie. Gdy je spróbowałem o mało co nie zwymiotowałem.Alex mnie popędzała. Było mało czasu a ja ledwo co połowę tego wypiłem. To było OKROPNE!
-Justin! Koncert się zaczął. Już jest odliczanie. Zaraz Sean cię zaprosi na scenę. Szybko! Ruszaj się na wyznaczone miejsce!! -Scooter mnie popędzał. Pobiegłem tam gdzie mi kazano. Po chwili usłyszałem jak mnie wywołują na scenę. Wyszedłem zza kurtyny. Zobaczyłem dziesiątki tysięcy twarzy. Wszyscy krzyczeli, piszczeli, gwizdali.... To było cudowne. Muzyka zaczęła grać. Poczułem atmosferę i zacząłem śpiewać. Fani ciągle krzyczeli. Tego po prostu nie da się opisać. Przez cały czas się uśmiechałem. Gdy Big Sean zaczął śpiewać, podszedłem bliżej fanów i zobaczyłem coś... Czego nie chciałem widzieć. John. Ale jak? Przecież on był w areszcie... Kurwa. 
Nie mogłem się skupić. Ten skurwysyn stał tam i gapił sie z tym swoim durnowatym uśmieszkiem. Po chwili przypomniałem sobie, że zaraz będzie moja część. Przyciągnąłem mikrofon do ust i zacząłem śpiewać. Dałem się porwać magii tego miejsca. Biegałem, skakałem i szalałem na scenie. To było naprawdę bardzo fajne uczucie. Fani byli niesamowici. Gdy skończyłem swoją kwestię zaczęli głośniej krzyczeć. Mój Big Bro zaproponował mi bym był cały czas na scenie i próbować rapować razem z nim. Miłe, nowe doświadczenie. Po paru piosenkach spojrzałem tam gdzie stał John. Nie było go.


*ALEX'S POV*

Justin był w swoim żywiole. Jeszcze nigdy nie widziałam go tak szczęśliwego. Jego uśmiech był taki szczery, beztroski. W pewnym momencie zobaczyłam, że stał jak słup i patrzył się na fanów. Nie wiedziałam o co mu chodziło. Może jest tam jakaś ładna dziewczyna, pomyślałam. Justin ciągle patrzył w moją stronę. Wydawało mi się, że chce do mnie podejść. Myślałam, że to tylko będzie chwilowe ale on nie spuszczał mnie z oka.
W połowie koncertu zachciało mi się siku. Poprosiłam Jan by mnie zaprowadziła do łazienki. Zrobiła to po czym odeszła z powrotem. Weszłam do toalety, załatwiłam swoją potrzebę po czym umyłam ręce. Patrząc w lusterko zobaczyłam, że mam rozmazany makijaż. Zaczęłam go poprawiać. Po chwili usłyszałam jak drzwi się otwierają. Pomyślałam, że to będzie Jan albo Alison. Niestety to nie była żadna z nich. John. 
-No witaj kochana... -zaczął.
-Co ty tu kurwa robisz?! -wydarłam się.
-No jak to co? Areszt jest mniej strzeżony niż takie załóżmy więzienie.
-Wyjdź stąd.
-Skarbie, o co ci chodzi? Nie tęskniłaś?
-No jakoś nie.
-A wiesz, że ja tak? I to nawet bardzo.
-Przykro mi ale ja mam cię gdzieś więc wyjdź stąd albo zawołam ochronę.
-Ojejku, a co mi taka ochrona zrobi? Pobije mnie pałką? Spryska gazem? Ooo a może założy te superaśne kajdanki? One naprawdę fajnie wyglądają. -wyszczerzył zęby.
-Kurwa, czego ty ode mnie chcesz?
-Tst tst tst... Nie ładnie tak mówić. -zbliżył się do mnie. Zrobiłam krok w tył.
-Mogę mówić co chcę. Nic ci do tego. A teraz przepraszam, muszę wyjść.
-Ooo... A to gdzie? Myślisz, że cię tak po prostu puszczę? Wiesz.... Jestem naprawdę spragniony nowych doświadczeń... A przez dość długi okres czasu nie miałem sexu. -złapał mnie za ręce.
-Zostaw mnie ty parszywy gnoju! Nie dotykaj mnie! -zaczęłam krzyczeć i się wyrywać. Z tylnej kieszeni wyjął dwa kawałki grubego sznura. Jednym związał mi nogi a drugim ręce. Położył mnie na podłodze.
-Mówiłem ci. Jesteś moja. Tylko moja.
-Nie jestem twoja! Zostaw mnie! -zaczął zdejmować ze mnie ubrania. Zostałam w samym staniku i majtkach.
-Masz kuszące ciało kochaniutka.
-Nie dla ciebie! -zaczęłam się szarpać. -Wypuść mnie! -zdjął swoje spodnie. To było naprawdę obleśne. Przewrócił mnie na brzuch. Rozpiął mi biustonosz po czym z powrotem położył mnie na plecach.
-Kurwa zostaw mnie! Nie masz prawa mi tego robić! To jest naruszenie mojej prywatności!
-To jest gwałt kochanie. -zaczęłam się szarpać. Nagle usłyszałam jak ktoś wbiega do łazienki.
Justin. Dzięki Bogu. 
Był ostro wkurzony. Gdy mnie zobaczył, zaszkliły mu się oczy.
-Co ty jej kurwa robisz?! Kto ci kurwa pozwolił ją dotykać?! Kto kurwa mówi, że możesz ją zgwałcić?! Kurwa wypierdalaj stąd albo kurwa rozjebie cie!
-Uuu.... Jaki ty jesteś groźny. -powiedział John. Podniósł się ze mnie po czym odepchnął na bok. Podłoga była zimna. Nikt nie zwracał na mnie uwagi. John rzucił się na Justina. Zaczęli się bić. O dziwo mój chłopak wygrywał tę walkę. Przeszywała go ogromna furia. Walił gdzie popadnie. Gdy John leżał cały we krwi na ziemi, Justin krzyknął po ochronę. Ci przyszli i go zabrali. Chłopak podszedł do mnie. Rozwiązał mnie i pomógł wstać. Zapiął mi biustonosz po czym pomógł mi się ubrać. Nic nie mówił. Tylko się wpatrywał.
-Justin, ja... -zaczęłam.
-Już dobrze, Alex.
-Dobrze? -stanęłam przed nim. -Spójrz na mnie. Słyszysz? Spójrz na mnie. -zrobił to. Z jego oczu leciały łzy. -Justin....
-Ten gnój chciał cię zgwałcić. Gdyby nie ja, moglibyśmy od razu wtedy pojechać na policję. Ale nie... Musiałem to spierdolić.
-Justin...
-Bo przecież...
Zamknij się już. -przerwałam mu. -To nie jest twoja wina. Moja też nie. Ten facet jest chory psychicznie. Poradzimy sobie. Zobaczysz. -uśmiechnęłam się i pocałowałam go delikatnie w usta.
-Promise?
-Promise. -uśmiechnęłam się szeroko. Justin nie wrócił z powrotem na scenę. Nie chciałam się go pytać skąd wiedział, że John tu jest. Był dość zdenerwowany. Chłopak zaproponował mi byśmy wyszli na miasto coś zjeść. Zgodziłam się. Chciałam po prostu odpocząć. Nim to zrobiliśmy, poczekaliśmy aż Big Sean zakończy koncert. Justin zapytał go czy nie jest zły za to, że tak wybiegł ze sceny. Na szczęście mężczyzna zrozumiał zaistniałą sytuację i wszystko było w normie. Wyszliśmy z areny. Zobaczyłam tłum fanów. Wszyscy stali i krzyczeli gdy nas zobaczyli. Większość płakała, robiła zdjęcia, prosiła o autografy. W momencie gdy Justin chciał do nich podejść, nagle ktoś z tyłu krzyknął "bitch". Justin, proszę tylko nie to. Nie reaguj. A jednak. Justin stanął. Zaczął rozglądać się. Patrzył na tłum fanów. Zmarszczył brwi. Wszyscy zamilkli. To było naprawdę dziwne. Po chwili ktoś krzyknął "Ona nie zasługuje na ciebie! To zwykła suka!". Wtedy Justin nie wytrzymał.
-Co? Przepraszam? Mogłabyś powtórzyć? Słuchaj, nie wiem kim jesteś ale nie pozwolę byś mogła obrażać moją dziewczynę. -zaczął patrzeć na każdą twarz po kolei. -Jesteśmy ze sobą już bardzo długo. Znam ją bardzo dobrze. Gdyby nie ona, nie wiedzielibyście nawet kim jestem. To ona, która popchnęła mnie w tym kierunku. To ta 'suka', którą kocham nad życia. Nie ważne co se teraz pomyślicie. Ona jest dla mnie ważna. -podszedł do mnie i objął w talii -I będzie. A więc proszę, uszanujcie to a nie od razu ją hejtujecie. Wykrzykując takie rzeczy, ranicie nie tylko ją ale też mnie. To jest moja druga połowa. Uszanujcie to. -nagle wszyscy zaczęli bić brawo. -Dziekuję. -powiedział cicho. Po chwili ktoś krzyknął, to był chyba chłopak... 'A porobisz sobie z nami zdjęcia?'. -Jasne, ale grupowe. -podszedł do barierki i fotograf z areny robił im zdjęcia. Potem wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy na miasto.
 Spędziliśmy bardzo miło czas. Zjedliśmy i napiliśmy się w małej knajpce, wypiliśmy po lampce wina i pojechaliśmy nad morze. Chodziliśmy po brzegu, patrząc na wschód słońca, szalejąc i wariując. Już dawno nie było tak wspaniale jak dzisiaj.

___________________________________________________________________________
Tak wiem! Czekaliście na ten rozdział 2 i pół tygodnia, ale po prostu nie miałam czasu na to. Ciągle miałam jakieś sprawdziany albo imprezy rodzinne. Przepraszam Was. po prostu nie dałam rady. Przepraszam. Mam nadzieję, że ten rozdział się Wam podobał. Wrócił John, była niemiła chwila między fanami a naszą parą, był też fajny moment na początku.... Myślę, że Wam się spodoba ;) Cały rozdział pisałam na urywki więc coś może się nie składać za dobrze za co przepraszam ;) Z góry dziękuję tym, którzy ze mną zostali i mnie wspierają, To naprawdę wiele dla mnie znaczy. Kocham Was. Dziękuję. Przepraszam.

PROSZĘ O NIE ZŻYNANIE I NIE KOPIOWANIE ZAWARTOŚCI MOJEGO BLOGA! WSZYSTKO BĘDZIE ZGŁASZANE!

@Belieber__AS