*3 godziny później*
To było chyba najdłuższe nagrywanie piosenki jakie może istnieć. Chłopaki tak się starali, że... Szczerze? Wyszedł niezły hit! Byłam naprawdę dumna z Justina. Gdy wyszli ze studia Sean zaproponował Justinowi coś, czego oboje się nie spodziewaliśmy.
*JUSTIN'S POV*
To co powiedział Big Sean strasznie mnie zaskoczyło.
-Słuchaj, dziś wieczorem gram tutaj koncert. Może zaśpiewałbyś to ze mną? -Boże... Big Sean zaprasza mnie na koncert! Big Sean zaprasza mnie na koncert! To było coś czego się nie spodziewałem.
-Kurcze stary! Jasne, że tak! A o której to będzie? -powiedziałem.
-Za jakieś 2 godziny. Spokojnie się wyrobisz. -przytaknąłem. -Słuchaj ja spadam, bo trzeba ogarnąć próbę, scenę, przyszykować się i tym podobne. Będziesz?
-Będę.
-To będzie niezłe show młody. -uśmiechnął się, przybił mi piątkę i wyszedł ze studia. Alex zaczęła panikować. Myślałem, że nie zdołam jej ogarnąć. Łaziła w tę i z powrotem nie wiedząc co ma ze sobą zrobić. Złapałem ją za ręce i przytuliłem. Uspokoiła się i wtuliła we mnie.
-Hej, co z tobą? To wielka szansa. Sama chciałaś bym to zrobił.
-No tak, ale wiesz.... Tak od razu? Nie jesteś przyszykowany ani...
-Alex... Spokojnie. Wszystko będzie dobrze. Believe. -uśmiechnęła się.
*30 min później*
Byliśmy już na arenie. Jakaś kobieta podeszła do mnie i zaprowadziła do garderoby. Dała mi bardzo fajne ciuchy. Białe supry, czarne spodnie z krokiem z czerwonym paskiem na udach, biały t-shirt i czerwona rozpięta koszula. Do tego okulary przeciwsłoneczne. Wyglądałem naprawdę nieźle. Całe te nasze 'przebieranki' zajęły godzinę. Zanim dziewczyna zdecydowała się co mam założyć minęło naprawdę dużo czasu...
Zostało nam pół godziny. Scooter kazał mi iść za sobą. Złapałem Alex za rękę i poszliśmy za nim. W małym pomieszczeniu siedziała starsza kobieta (miała około 45lat).
-Cześć. Jestem Jan. Mamy mało czasu więc siadaj. Musimy poćwiczyć twój głos przed koncertem. -otworzyłem usta by sie przywitać ale mi przerwała. -Tak, wiem. Jesteś Justin. Siadaj i zaczynamy. -zrobiłem tak jak powiedziała. Otworzyła laptop i kazała mi powtarzać za sobą dziwne dźwięki. -Słuchaj, teraz zrób tak 'Kcha kcha kcha kchaaa'.
-Jak? -zapytałem zdezorientowany.
-Może coś innego. Mów literę 'O' od najniższej do najwyższej tonacji. -pokazała mi jak to zrobić. Powtórzyłem za nią. -Teraz zrób to co mówiłam wcześniej. 'Kcha kcha kcha kchaaaa'. -spróbowałem to zrobić. Chyba mi się udało, bo Jan nie ochrzaniła mnie. Jeszcze. -Jeszcze raz. -zrobiłem to kolejny raz. Kazała mi to powtarzać z 10 razy aż powiedziała, że jest dobrze. Spojrzałem na zegarek. Zostało nam 10min. Takie głupie ćwiczenia zajmują tyle czasu? -Dobra. Teraz zrobimy coś trudniejszego okej?
-Ughhh....
-Słucham?
-Umm... Nie, nic. -Wtopaaaaaaaaaa. Zadała mi jeszcze parę ćwiczeń po czym dała mi jakieś dziwne zielone picie. Gdy je spróbowałem o mało co nie zwymiotowałem.Alex mnie popędzała. Było mało czasu a ja ledwo co połowę tego wypiłem. To było OKROPNE!
-Justin! Koncert się zaczął. Już jest odliczanie. Zaraz Sean cię zaprosi na scenę. Szybko! Ruszaj się na wyznaczone miejsce!! -Scooter mnie popędzał. Pobiegłem tam gdzie mi kazano. Po chwili usłyszałem jak mnie wywołują na scenę. Wyszedłem zza kurtyny. Zobaczyłem dziesiątki tysięcy twarzy. Wszyscy krzyczeli, piszczeli, gwizdali.... To było cudowne. Muzyka zaczęła grać. Poczułem atmosferę i zacząłem śpiewać. Fani ciągle krzyczeli. Tego po prostu nie da się opisać. Przez cały czas się uśmiechałem. Gdy Big Sean zaczął śpiewać, podszedłem bliżej fanów i zobaczyłem coś... Czego nie chciałem widzieć. John. Ale jak? Przecież on był w areszcie... Kurwa.
Nie mogłem się skupić. Ten skurwysyn stał tam i gapił sie z tym swoim durnowatym uśmieszkiem. Po chwili przypomniałem sobie, że zaraz będzie moja część. Przyciągnąłem mikrofon do ust i zacząłem śpiewać. Dałem się porwać magii tego miejsca. Biegałem, skakałem i szalałem na scenie. To było naprawdę bardzo fajne uczucie. Fani byli niesamowici. Gdy skończyłem swoją kwestię zaczęli głośniej krzyczeć. Mój Big Bro zaproponował mi bym był cały czas na scenie i próbować rapować razem z nim. Miłe, nowe doświadczenie. Po paru piosenkach spojrzałem tam gdzie stał John. Nie było go.
*ALEX'S POV*
Justin był w swoim żywiole. Jeszcze nigdy nie widziałam go tak szczęśliwego. Jego uśmiech był taki szczery, beztroski. W pewnym momencie zobaczyłam, że stał jak słup i patrzył się na fanów. Nie wiedziałam o co mu chodziło. Może jest tam jakaś ładna dziewczyna, pomyślałam. Justin ciągle patrzył w moją stronę. Wydawało mi się, że chce do mnie podejść. Myślałam, że to tylko będzie chwilowe ale on nie spuszczał mnie z oka.
W połowie koncertu zachciało mi się siku. Poprosiłam Jan by mnie zaprowadziła do łazienki. Zrobiła to po czym odeszła z powrotem. Weszłam do toalety, załatwiłam swoją potrzebę po czym umyłam ręce. Patrząc w lusterko zobaczyłam, że mam rozmazany makijaż. Zaczęłam go poprawiać. Po chwili usłyszałam jak drzwi się otwierają. Pomyślałam, że to będzie Jan albo Alison. Niestety to nie była żadna z nich. John.
-No witaj kochana... -zaczął.
-Co ty tu kurwa robisz?! -wydarłam się.
-No jak to co? Areszt jest mniej strzeżony niż takie załóżmy więzienie.
-Wyjdź stąd.
-Skarbie, o co ci chodzi? Nie tęskniłaś?
-No jakoś nie.
-A wiesz, że ja tak? I to nawet bardzo.
-Przykro mi ale ja mam cię gdzieś więc wyjdź stąd albo zawołam ochronę.
-Ojejku, a co mi taka ochrona zrobi? Pobije mnie pałką? Spryska gazem? Ooo a może założy te superaśne kajdanki? One naprawdę fajnie wyglądają. -wyszczerzył zęby.
-Kurwa, czego ty ode mnie chcesz?
-Tst tst tst... Nie ładnie tak mówić. -zbliżył się do mnie. Zrobiłam krok w tył.
-Mogę mówić co chcę. Nic ci do tego. A teraz przepraszam, muszę wyjść.
-Ooo... A to gdzie? Myślisz, że cię tak po prostu puszczę? Wiesz.... Jestem naprawdę spragniony nowych doświadczeń... A przez dość długi okres czasu nie miałem sexu. -złapał mnie za ręce.
-Zostaw mnie ty parszywy gnoju! Nie dotykaj mnie! -zaczęłam krzyczeć i się wyrywać. Z tylnej kieszeni wyjął dwa kawałki grubego sznura. Jednym związał mi nogi a drugim ręce. Położył mnie na podłodze.
-Mówiłem ci. Jesteś moja. Tylko moja.
-Nie jestem twoja! Zostaw mnie! -zaczął zdejmować ze mnie ubrania. Zostałam w samym staniku i majtkach.
-Masz kuszące ciało kochaniutka.
-Nie dla ciebie! -zaczęłam się szarpać. -Wypuść mnie! -zdjął swoje spodnie. To było naprawdę obleśne. Przewrócił mnie na brzuch. Rozpiął mi biustonosz po czym z powrotem położył mnie na plecach.
-Kurwa zostaw mnie! Nie masz prawa mi tego robić! To jest naruszenie mojej prywatności!
-To jest gwałt kochanie. -zaczęłam się szarpać. Nagle usłyszałam jak ktoś wbiega do łazienki.
Justin. Dzięki Bogu.
Był ostro wkurzony. Gdy mnie zobaczył, zaszkliły mu się oczy.
-Co ty jej kurwa robisz?! Kto ci kurwa pozwolił ją dotykać?! Kto kurwa mówi, że możesz ją zgwałcić?! Kurwa wypierdalaj stąd albo kurwa rozjebie cie!
-Uuu.... Jaki ty jesteś groźny. -powiedział John. Podniósł się ze mnie po czym odepchnął na bok. Podłoga była zimna. Nikt nie zwracał na mnie uwagi. John rzucił się na Justina. Zaczęli się bić. O dziwo mój chłopak wygrywał tę walkę. Przeszywała go ogromna furia. Walił gdzie popadnie. Gdy John leżał cały we krwi na ziemi, Justin krzyknął po ochronę. Ci przyszli i go zabrali. Chłopak podszedł do mnie. Rozwiązał mnie i pomógł wstać. Zapiął mi biustonosz po czym pomógł mi się ubrać. Nic nie mówił. Tylko się wpatrywał.
-Justin, ja... -zaczęłam.
-Już dobrze, Alex.
-Dobrze? -stanęłam przed nim. -Spójrz na mnie. Słyszysz? Spójrz na mnie. -zrobił to. Z jego oczu leciały łzy. -Justin....
-Ten gnój chciał cię zgwałcić. Gdyby nie ja, moglibyśmy od razu wtedy pojechać na policję. Ale nie... Musiałem to spierdolić.
-Justin...
-Bo przecież...
Zamknij się już. -przerwałam mu. -To nie jest twoja wina. Moja też nie. Ten facet jest chory psychicznie. Poradzimy sobie. Zobaczysz. -uśmiechnęłam się i pocałowałam go delikatnie w usta.
-Promise?
-Promise. -uśmiechnęłam się szeroko. Justin nie wrócił z powrotem na scenę. Nie chciałam się go pytać skąd wiedział, że John tu jest. Był dość zdenerwowany. Chłopak zaproponował mi byśmy wyszli na miasto coś zjeść. Zgodziłam się. Chciałam po prostu odpocząć. Nim to zrobiliśmy, poczekaliśmy aż Big Sean zakończy koncert. Justin zapytał go czy nie jest zły za to, że tak wybiegł ze sceny. Na szczęście mężczyzna zrozumiał zaistniałą sytuację i wszystko było w normie. Wyszliśmy z areny. Zobaczyłam tłum fanów. Wszyscy stali i krzyczeli gdy nas zobaczyli. Większość płakała, robiła zdjęcia, prosiła o autografy. W momencie gdy Justin chciał do nich podejść, nagle ktoś z tyłu krzyknął "bitch". Justin, proszę tylko nie to. Nie reaguj. A jednak. Justin stanął. Zaczął rozglądać się. Patrzył na tłum fanów. Zmarszczył brwi. Wszyscy zamilkli. To było naprawdę dziwne. Po chwili ktoś krzyknął "Ona nie zasługuje na ciebie! To zwykła suka!". Wtedy Justin nie wytrzymał.
-Co? Przepraszam? Mogłabyś powtórzyć? Słuchaj, nie wiem kim jesteś ale nie pozwolę byś mogła obrażać moją dziewczynę. -zaczął patrzeć na każdą twarz po kolei. -Jesteśmy ze sobą już bardzo długo. Znam ją bardzo dobrze. Gdyby nie ona, nie wiedzielibyście nawet kim jestem. To ona, która popchnęła mnie w tym kierunku. To ta 'suka', którą kocham nad życia. Nie ważne co se teraz pomyślicie. Ona jest dla mnie ważna. -podszedł do mnie i objął w talii -I będzie. A więc proszę, uszanujcie to a nie od razu ją hejtujecie. Wykrzykując takie rzeczy, ranicie nie tylko ją ale też mnie. To jest moja druga połowa. Uszanujcie to. -nagle wszyscy zaczęli bić brawo. -Dziekuję. -powiedział cicho. Po chwili ktoś krzyknął, to był chyba chłopak... 'A porobisz sobie z nami zdjęcia?'. -Jasne, ale grupowe. -podszedł do barierki i fotograf z areny robił im zdjęcia. Potem wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy na miasto.
Spędziliśmy bardzo miło czas. Zjedliśmy i napiliśmy się w małej knajpce, wypiliśmy po lampce wina i pojechaliśmy nad morze. Chodziliśmy po brzegu, patrząc na wschód słońca, szalejąc i wariując. Już dawno nie było tak wspaniale jak dzisiaj.
___________________________________________________________________________
Tak wiem! Czekaliście na ten rozdział 2 i pół tygodnia, ale po prostu nie miałam czasu na to. Ciągle miałam jakieś sprawdziany albo imprezy rodzinne. Przepraszam Was. po prostu nie dałam rady. Przepraszam. Mam nadzieję, że ten rozdział się Wam podobał. Wrócił John, była niemiła chwila między fanami a naszą parą, był też fajny moment na początku.... Myślę, że Wam się spodoba ;) Cały rozdział pisałam na urywki więc coś może się nie składać za dobrze za co przepraszam ;) Z góry dziękuję tym, którzy ze mną zostali i mnie wspierają, To naprawdę wiele dla mnie znaczy. Kocham Was. Dziękuję. Przepraszam.
PROSZĘ O NIE ZŻYNANIE I NIE KOPIOWANIE ZAWARTOŚCI MOJEGO BLOGA! WSZYSTKO BĘDZIE ZGŁASZANE!
@Belieber__AS
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz