niedziela, 10 listopada 2013

Rozdział 21. This is love.

Obudziło nas głośne pukanie. Spojrzałam na Justina. Był równie zdezorientowany jak ja. Podniósł się z łóżka i podszedł do drzwi.
-Kto normalny puka o tak wczesnej porze? Jeszcze w sobote... -powiedział i otworzył drzwi. Ku zdziwieniu nikogo tam nie było. Jedyne co to ogromny bukiet róż na wycieraczce a obok kartka. Wstałam z łóżka a Justin położył kwiaty na stole.
-Dla Alex. To, że teraz mi się nie udało, nie oznacza, że później tak będzie. Całuję. J. Ja pierdole czy on musi być taki upierdliwy?! -Justin był bardzo zdenerwowany.
-Kochanie, uspokój się. Damy radę. -uśmiechnęłam się i złapałam go za rękę. -Może zrobimy sobie dzisiaj taki wolny dzień? Hm? Połazimy po mieście... Tak jak kiedyś.
-A wiesz, że to nawet dobry pomysł? -uśmiechnął się i wyjął telefon.
-Do kogo dzwonisz? -zapytałam.
-Do Scootera żeby nie wymyślał czegoś na dziś. -przytaknęłam i zwróciłam się w kierunku łazienki.

     Gdy wyszłam z łazienki, zobaczyłam, że Justin jest już wyszykowany. Wyminął mnie z wielkim uśmiechem i wszedł do łazienki. Podeszłam do szafy. Patrzyłam się na wszystkie ubrania nie wiedząc co wybrać. Najwidoczniej długo tak stałam, bo Justin wyszedł z łazienki i usiadł na łóżku.
-Jeszcze nie gotowa? -zapytał.
-Mam dylemat w co się ubrać. To mi trochę zajmie...
-Załóż tamte ciemne rurki, ten beżowy sweter i gotowe.
-Ej to jest pomysł! I jeszcze beżowe trampki i złote dodatki...
-Jestem genialny! -zaśmialiśmy się. Założyłam wcześniej wymienione rzeczy po czym powiedziałam, że jestem gotowa. Chłopak był zdziwiony, że tak szybko się wyrobiłam. Spojrzałam na zegarek. Była 12.15. Justin złapał mnie za rękę po czym wyszliśmy z pokoju (chłopak wcześniej zamknął drzwi) i wyszliśmy z hotelu. Nie pytałam gdzie idziemy, bo widziałam, że on ma już jakiś plan.
-Ile będziemy siedzieć w tym hotelu? Sporo kasy na niego pójdzie... -powiedziałam.
-Szczerze mówiąc nie wiem. Może Scooter coś potem załatwi.-zapanowała cisza.
-Emm... A co myślisz o swojej karierze? Chcesz dalej w to wchodzić? Zobacz jak szybko zyskałeś fanów. Minęło pare dni a oni ciebie już znają...
-Kochanie, nie martw się. Damy radę. Jeżeli to mnie przerośnie to po prostu zawieszę swoją karierę. Jak narazie nic takiego się nie dzieje. -uśmiechnął się. Oprócz Johna... pomyślałam. Nagle zatrzymaliśmy się przy małej knajpce. Było tam sporo nastolatków i ze 3 wolne stoliki.
-Prosze. -otworzył przede mną drzwi Justin, po czym weszliśmy do środka. Znalazłam jakiś stolik w kącie i ruszyłam w jego kierunku. Chłopak złapał mnie za rękę i prowadził w innym kierunku. W bardziej 'osiedlone' miejsce. Podążyłam za nim. Gdy usiedliśmy, podeszła do nas dosyć ładna kelnerka. Justin zaczął ślinić się na jej widok. Zleciał ją wzrokiem od góry do dołu po czym wyszczerzył zęby. Z całej siły kopnęłam go w kolano, na co on podskoczył i walnął się w stół. Dziewczyna zaśmiała się i powiedziała, że wróci później. Justin odprowadził ją wzrokiem.
-Naprawdę?
-Ale co?
-Nie udawaj, że nie wiesz o co chodzi. Musisz tak się ślinić na jej widok?
-Co? Ślinić?
-Taa? -powiedziałam z ironią w głosie.
-Ktoś tu jest zazdrosny... -powiedział z lekkim uśmiechem.
-Ktoś tu zaraz wyjdzie...
-Nie, no coś ty... -powiedział zdezorientowany. Podniosłam się z krzesła i wyszłam z budynku. Szybkim krokiem ruszyłam pobliską alejką. Szłam w kierunku parku. Usłyszałam jak Justin mnie woła. Był daleko za mną. Nagle dostałam sms'a.

Od: Nieznany
Tekst: Zazdrość to coś co odczuwamy bezwzględnie na to czy komuś ufamy czy nie. Nie martw się. Jestem tu. 

Wyłączyłam telefon i usiadłam na ławce. Po chwili obok mnie usiadł Justin.
-Alex, przepraszam. -nie odezwałam się. Patrzyłam się na swoje buty. -Wiem, nie powinienem. To miał być nasz dzień a ja wszystko spierdoliłem. Przepraszam. -spojrzałam na niego.
-Dobrze. -uśmiechnęłam się lekko. -Możesz coś dla mnie zrobić? -przytaknął. -Policz do pięciu po czym obróć się w lewo. -spojrzał na mnie zdezorientowany. Zaczął odliczać.
-1... 2... 3... 4... 5... -odwórcił się. -Kurwa! -krzyknął gdy tłum fanek nas otoczył. Justin zaczął dawać im autografy, robić zdjęcia i rozmawiać z nimi. Poczułam się tak jakby o mnie zapomniał. Przecisnęłam się przez tłum po czym ruszyłam w stronę pobliskiego drzewa. Usiadłam pod nim i zaczęłam płakać. To mnie przerastało. Kiedyś on był mój a teraz? Teraz jest całego świata. Niedługo miliony dziewczyn będzie za nim latać. Niedługo mnie zostawi bo znajdzie sobie inna, która będzie 1o razy lepsza ode mnie. Niedługo zostanę sama. Spojrzałam w jego stronę. Nagle jakies 3 dziewczyny podeszły do mnie i zaczęły coś wykrzykiwać.Gdy 2 z nich odeszły, ta jedna usiadła obok mnie.
-To, że z nim jesteś nie oznacza, że możesz go tak traktować. Powinnaś tam siedzieć i cieszyć się z jego szczęścia. Ogarnij się bo inaczej go stracisz. -powiedziała.
-Ja już go straciłam. On nie jest tym kim był wcześniej. Taka jest cena sławy.
-Rozumiem cię. Przecież miałam identyczną sytuację. Na początku kariery Lil'a Za byłam jego dziewczyną. Zostawił mnie gdy znalazł sobie słodką faneczkę spełniającą jego każdą zachciankę. To jest życie. Nie zostawiaj teraz tak Justina, bo go naprawdę stracisz. Dopóki jesteście blisko, trzymaj go mocno przy sobie. Bo kiedyś odejdzie, a ty zostaniesz sama. -powiedziała po czym wstała i odeszła. To co mi powiedziała było naprawdę mądre. Spojrzałam w kierunku Justina. Patrzył na mnie z zatroskaną miną. Widziałam, że zrobiłam mu wielki zawód. Ruszyłam w jego kierunku. Wstał z ławki, wyminął wszystkie fanki, złapał mnie w talii, obrócił wokół własnej osi i pocałował najdelikatniej jak umiał.
-Przepraszam. -powiedzieliśmy w tym samym czasie na co się zaśmialiśmy.
-Idziemy? -zapytał.
-A co z nimi?
-Jesteś dla mnie ważniejsza. Najważniejsza. -oparł woje czoło o moje. -Kocham cię.
-Ja ciebie też. -powiedziałam. Zobaczyłam, że za nim stoi dziewczyna, która przed chwilą ze mną rozmawiała. Oderwałam sie od chłopaka i podeszłam do niej. Przytuliłam ją.
-Dziękuję.
-Nie masz za co. Korzystaj póki czas. Zobaczysz, że to nie pójdzie na marne. -powiedziała.
-A mogę znać twoje imię? Ja jestem Alex.
-Angelina, dla znajomych Angie. -uśmiechnęła się.
-Angie. -powtórzyłam. -Jeszcze raz dziękuję. -przytuliłyśmy się jeszcze raz, po czym każda poszła w swoim kierunku.
-Kto to był? -zapytał mój chłopak.
-Angie. -uśmiechnęłam się. Justin spojrzał na mnie z zapytaniem. -Dziewczyna, która mi pomogła. Nie ważne.
-Whatever. Masz może ochotę na lody?
-O każdej porze dnia i nocy. -zaśmiałam się. Ruszyliśmy  kierunku małej kawiarenki.
-Na wynos czy w pomieszczeniu?
-Na wynos. -powiedział mój chłopak. -Po 4 gałki, proszę. -kobieta przytaknęła. -Alex?
-Hmm... A więc ja poproszę waniliowe, cytrynowe, sorbet malinowy i sorbet truskawkowy.
-A dla pana?
-A ja sorbet kiwi, sorbet mango, cytrynowe i zabajone. -uśmiechnął się szeroko. Chłopak zapłacił za nie, złapał mnie prawą ręką z biodro i wyszliśmy. Postanowiliśmy, że pójdziemy na małe zakupy.
      Najpierw weszliśmy do sklepu z ciuchami. Justin ruszył w kierunku ubrań męskich, a ja damskich. Każde z nas wybrało sobie 6 rzeczy, z których weźmie 2. Weszliśmy do jednej dużej przymierzalni (na około 4 osoby.) i zaczęliśmy zakładać to co sobie wybraliśmy. Ja miałam jasno szary sweter z wielkim sercem na środku, sweterek w małe serduszka, luźną czarną bluzę z smerfem i miętowe rurki. Chłopak powiedział bym wzięła dwie ostatnie. On natomiast wziął luźne czarne spodnie z krokiem, bordowe dresy YMCMB, czerwoną koszulę w czarną kratę i czarną bokserkę. Powiedziałam aby wziął dresy i czarny tshirt. Poszliśmy do kasy i wyszliśmy ze sklepu. Następnie weszliśmy do sklepu obuwniczego. Podobnie jak wcześniej każde z nas szukało 4 pary butów po czym nawzajem sobie wybieraliśmy, które wziąć. Justin wziął żółte i czerwone SUPRY a ja białe i fioletowe. Potem poszliśmy do sklepu z zabawkami, jako że zbliżają się święta a trzeba kupić coś dzieciakom. Tutaj zaczęliśmy szaleć. Zamiast wybrać po pare rzeczy, wzięliśmy dla nich odgrom zabawek. Każdą po kolei wypróbowaliśmy (Justin oczywiście był w swoim żywiole). Gdy przyszło do zapłaty, okazało się, że suma wynosi 550zł. Naprawdę zaszaleliśmy. Ale nic. Gdy wyszliśmy z supermarketu, byliśmy tak załadowani wszystkimi rzeczami, że Justin zadzwonił po taksówkę. Kiedy przyjechała, zobaczyłam, że na zegarku jest już 18.15. Bardzo szybko nam minął ten dzień. W hotelu poprosiliśmy pracowników o wniesienie rzeczy na górę bo już nie daliśmy rady.
     W pokoju padliśmy na łóżko. Zdjęliśmy ubrania i położyliśmy się na łóżku. Ja byłam w samej bieliźnie, a Justin w spodenkach. Było naprawdę gorąco. Jak się potem okazało, coś się pochrzaniło w sprzęcie hotelowym, że w pokoju było 27*C, a klimatyzacji nie dało się włączyć. Otworzyliśmy okna, balkon, wszystko co się dało ale i tak było strasznie gorąco. Położyłam głowę na klatce Justina. Chłopak zaczął delikatnie jeździć palcami po mojej skórze. To było boskie uczucie. Poczułam jak robi mi się gęsia skórka. Justin zaśmiał się delikatnie. Złapałam go za drugą rękę i zaczęłam się nią bawić. Leżeliśmy tak w ciszy. Nie potrzebowaliśmy słów by się zrozumieć. W pewnym momencie, zrobiliśmy serduszko na swoich skórach w tym samym czasie. Zaśmialiśmy się. Jesteśmy dla siebie stworzeni.
-Kocham cię, Alex.
-Ja ciebie też, Justin.
-Forever. Promise. -powiedzieliśmy razem.
    Potem chyba zasnęłam, bo nie pamiętam co było dalej. Wiem tylko jedno. Gdy się obudziłam, Justin bawił się moimi włosami, trzymał moją rękę i delikatnie ją całował. Nie otwierałam oczu. Po chwili poczułam, jak chłopak odwraca się na bok, przytula mnie do siebie i wtula swoją głowę w moją szyję. Na całym ciele miałam gęsią skórkę.
Kocha mnie. A ja jego. Na zawsze.

____________________________________________________________________
Jak widzicie dodałam wcześniej kolejny rozdział ;) Mam nadzieję, że się podobał.

Chciałabym podziękować tym, którzy nie odeszli i są ze mną cały czas... Dziękuję Wam z całego serca, za to że jesteście. Mimo, że rozdziały są dodawane raz na tydzień/dwa tygodnie to Wy i tak je czytacie. Dziękuję za Wasze miłe słowa. Za te sytuacje gdy dziękujemy sobie nawzajem. Dziękuję tym, którzy piszą mi propozycje na następny rozdział ;) Dziękuję tym, którzy proszą mnie o pomoc przy swoich blogach. To dla mnie naprawdę dużo, że prosicie mnie o pomoc, dając mi znak, że ja jednak dobrze piszę. Chciałabym podziękować tym, którzy są ze mną od samego początku. Obiecuję, że nie przestanę pisać. ;) Kocham Was ♥ Promise.

PROSZĘ O NIE KOPIOWANIE ANI NIE PRZEMIENIANIE ZDAŃ Z MOJEGO BLOGA! CHCESZ COŚ SKOPIOWAĆ? CHCESZ MIEĆ POMYSŁ NA BLOGA? NAPISZ DO MNIE NA TWITTERZE LUB FAN PEAGU, A NIE ZŻYNASZ. DZIĘKUJĘ.


@Belieber__AS

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz