-Caroline! Czekaj! -przyspieszyłam kroku ale ona nie stanęła.-Carly do jasnej cholery stój! -ale ona nic. Użyłam drastycznego jak dla mnie środka, zaczęłam za nią biec (co jest naprawde wysiłkiem bo ja NIGDY nie biegam). Złapałam ją za rękę i zatrzymałam.
-Powiedz mi o co chodzi. -powiedziałam.
-Nie... Ja... Nie mogę. Muszę już iść. -powiedziała to z dziwnym wyrazem twarzy.
-Nie rozumiem... Powiedz mi co się stało. Czemu cie zdziwiła sytuacja z rana? Czemu się tak zachowujesz?
-Powiem ci jak wszystko zrozumiem... Ok?
-Powiesz mi jutro nawet jak nic nie zrozumiesz. Ok?
-Nie odpuścisz prawda?
-Nie. Zawsze dopinam swego.
-Dobra. Bądź jutro pod szkołą punkt 7.00. Jak nie-niczego się nie dowiesz. Jasne?
-Okej.
-A teraz daj mi przejść. Naprawdę się spieszę. -Przepuściłam ją i próbowałam zrozumieć wszystko co się stało. Justin miał jakąś tajemnicę? A może to Carly coś wymyśliła? Ale przecież nie zachowywałaby się tak. Powiedziałaby mi. Kurcze. I to jest najgorsze. Jeśli się czegoś nie dowiem będę snuła masę związków z tą sytuacją co oczywiście i tak nie doprowadzi mnie do właściwej odpowiedzi tylko wszystko skomplikuje i zrujnuje mi psychikę. Echh... Zadzwonię do Margaret, może ona mi pomoże. Wsiadłam do samochodu i wybrałam jej numer.
-Hej! Z tej strony Margaret Febrich. Nie odbieram telefonu bo prawdopodobnie go zgubiłam. Jeśli masz coś ważnego to zostaw wiadomość a jeśli to ty Alex to kurcze szkoda, że nie odebrałam. Zostawiaj wiadomość. Paaa. -poczta. Yhh... Czy ona nigdy nie może jak normalny człowiek odebrać telefonu? Poczekałam na tej "dźwięk" i zaczęłam mówić:
-Hej Megi. Zgadnij kto? Tak zgadza się. Słuchaj dzwonię bo mam dość skomplikowaną sprawę i nie wiem co o tym myśleć. Poznałam pewną dziewczynę która...
-No heeej! -usłyszałam i gdy spojrzałam przez szybę ujrzałam... Tak. Fredo.
-Przepraszam Meg. Zadzwonię później. Kocham cię. -rozłączyłam się. Uchyliłam szybę. -Czego znowu?
-Och czyżbym przeszkodził w rozmowie ze swoim kochasiem?
-To była moja przyjaciółka kretynie. Czego chcesz?
-Ktoś chciałby z tobą porozmawiać. -pokazał głową w stronę białego ferrari.
-No to niech ten KTOŚ -zaakcentowałam ten ostatni wyraz -sam tu przyjdzie bo JA nie mam zamiaru się nigdzie ruszyć.
-Albo sama tam pójdziesz albo użyję siły. Wybieraj.
-Booże... I co? Mam może z nim gdzieś jechać?
-Jakbyś wiedziała kochaniutka. Zostaw tutaj kluczyki do auta.
-Co?
-Zostaw. Tutaj. Kluczyki. Do. Auta. -zrobiłam tak jak kazał i wysiadłam z samochodu. Ruszyłam w stronę ferrari i podeszłam do strony kierowcy. Zobaczyłam jak szyba zjeżdża w dół i ukazuje Justina.
-Długo ci to zajęło. -powiedział.
-Och wybacz mi ale nie wiedziałam, że nie ruszysz tej swojej zacnej dupy i sam się nie pofatygujesz. Co chcesz? Wgl mógłbyś nauczyć kultury swojego koleżki.
-Przestaniesz w końcu pierdolić i wsiądziesz do tego zasranego samochodu?!
-Zasranego? Nie wydaje mi się. Jest bardzo czysty i naprawdę ładny..
-Boże dziewczyno... Wsiądź i przestań gadać.
-Tobie też przyda się nauka kultury w stosunku do kobiet.
-Kurwa. -powiedział cicho i przejechał ręką po włosach.
-Słyszałam.
-Czy mogłabyś proszę...
-Tak?
-Ruszyć tą swoją zacną i sexowną dupę i wsiąść do mojego samochodu?
-Od razu lepiej. Tylko jeszcze jedno.
-Co?
-Mój samochód ma być w nienaruszonym stanie a w domu muszę być max o 21.
-Dobra. Wsiadaj. -zrobiłam jak kazał. Samochód był mega wypasiony i mega luksusowy. Mój niczym nie dorównywał temu.
-Gdzie jedziemy? -zapytałam przerywając ciszę.
-Ile ty możesz gadać?
-Tyle ile mi się spodoba. Gdzie jedziemy?
-Gdzieś.
-Powiedz mi gdzie.
-Zobaczysz.
-Ale...
-Powiedziałem, że zobaczysz! -nagle mój telefon zaczął dzwonić. Spojrzałam na Justina a ten wkurzony dał mi znać wzrokiem bym nie odebrała. By go wkurzyć zrobiłam inaczej.
-Halo? Megi! Heeej! Boże jak dawno się nie słyszałyśmy!
-Jak tam w Stratford? Są jacyś ładni chłopcy? -usłyszałam głos przyjaciółki.
-A wiesz, że są? Jak przejeżdżałyśmy z mamą rzez centrum to zobaczyłam zajebistego chłopaka. Powiem tyle-CICHOOO! -usłyszałam jęk Justina. -Poczekaj chwilę, ok?
-Jasne.
Spojrzałam na Justina.
-Co? -zapytałam.
-Już nie macie o czym gadać tylko o chłopakach?
-Po pierwsze gdyby nie twój koleżka to bym w SAMOTNOŚCI rozmawiała przez telefon i rozwinęłabym bardziej swoją odpowiedź ale ze względu, że jestem zmuszona gdzieś jechać to gadam o tym przy tobie z zdecydowanym brakiem szczegółów. Po drugie to moja najlepsza przyjaciółka więc zamknij się i mi nie przeszkadzaj.
-Wyrażaj się. Nie wiesz kim jestem. Nic o mnie nie wiesz. -zignorowałam go i przyłożyłam telefon do ucha.
-No już jestem. To co tam?
-Dziewczyno! Czyj to był tak sexowny głos?!
-Nie... Nie mów, że słyszałaś o czym gadaliśmy. A tak wgl... Sexowny głos?
-Słyszałam tylko jego. I tak. Ostro sexowny. Ładny jest?
-Może chcesz z nim pogadać? -Justin spojrzał na mnie wkurzony i zdezorientowany.
-Nie waż mi się tego zrobić albo twój telefon wyleci przez okno. -powiedział.
-On nie chce z tobą rozmawiać przykro mi. Słuchaj będę musiała kończyć.
-Czekaj! A o co chodziło z tamtą dziwną sprawą?
-Powiem ci jak będę sama. Nie wiem co mam o tamtym myśleć. Do usłyszenia. Kocham Cieeee. -i rozłączyłam się. Wyjrzałam przez okno i zobaczyłam czyjś dom. Byliśmy już na miejscu.
-Gdzie jesteśmy?
-U mnie.
-Po co?
-Musisz mi coś powiedzieć. Wysiadaj i napisz do rodziców, że jesteś u koleżanki i robisz projekt. Jasne?
-Ale...
-Jasne?
-Yhh... Dobra.
______________________________________________________________
Jak myślicie? Po co Justin ją tu przywiózł? Co chce się od niej dowiedzieć? Myślicie, że oboje niemiło się dla siebie zachowują? Kurcze! Mimo, ze ja to piszę to i tak sama jestem ciekawa co będzie dalej. Hahaha!
Dobra kochani! Jeśli chcecie byś informowani o kolejnych rozdziałach lub po prostu podoba wam sie ten blog to zostawcie komentarz i swoją nazwę Twitter'a. :)
@Belieber__AS
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz