wtorek, 27 sierpnia 2013

Rozdział 4. Why Me?

Biegnę. Chyba od kogoś uciekam... Odwracam się. Widzę mężczyznę goniącego mnie. To był on. John.  Uciekam. Chowam się w jakimś magazynie za pudłami. Słyszę kroki. Idzie. Szuka mnie. 
-Stąd nie ma wyjścia więc lepiej sama do mnie podejdź.
Nie mogłam zrozumieć dlaczego on mnie szuka. Czego ode mnie chce? Usłyszałam coraz głośniejsze kroki. Zbliżał się. Zobaczyłam cień i poczułam dziwny zapach. Tania woda kolońska połączona z potem. Facet, od którego uciekałam stał tuż za mną. Nie było ucieczki. 
-Mówiłem ci byś sama do mnie podeszła. Dałem ci szansę. Nie skorzystałaś. Teraz czeka cię kara.
Złapał mnie za włosy i z całej siły szarpną. Nie wiedziałam co robić. Wyciągnął mnie z magazynu i wsadził do samochodu. Pojechaliśmy do jakiegoś lasu. Związał mnie i zaczął...

Budzik. Boże jak to dobrze, że zadzwonił. Obudziłam się cała spocona. Jak to dobrze, że to był tylko sen... Zapaliłam światło a pod drzwiami leżała kolejna koperta.

Po co zamykasz drzwi na klucz? Przecież i tak cię nikt nie uchroni kochanie...

Kim on do cholery jasnej był, że wypisywał takie rzeczy?! Dobra. Nie ważne. Pogadam o tym z Justinem i zobaczę co on powie. Weszłam do garderoby i założyłam czarną bieliznę, białą bluzkę na ramiączkach a na nią luźną zwiewną różową koszulę, do tego jasne jeansy i białe Supry. Wzięłam do ręki okulary przeciwsłoneczne i weszłam do łazienki. Włosy uczesałam w luźny kucyk. Gdy skończyłam się szykować wyszłam po cichu z pokoju, złapałam z kuchni sok pomarańczowy i wyszłam z domu. Na szczęście nikt mnie nie zatrzymał. Spojrzałam na zegarek. Była 5:40. Gdy zamknęłam dom na klucz i ruszyłam w stronę samochodu zobaczyłam białe ferrari. Szyba zniżyła się i ukazała Justina.
-Wsiadaj. -powiedział. Zrobiłam jak kazał. Szczerze mówiąc bałam się wsiadać do swojego samochodu bo prawdopodobnie John mógł z nim coś zrobić.
-Kim jest John? -zapytałam.
-Niebezpiecznym człowiekiem.
-Kim jesteś ty?
-Justinem Bieberem.
-Serio się pytam. Skąd wiedziałeś, że on jest niebezpieczny? Skąd wiedziałeś o nim tyle?
-Jestem chłopakiem, który miał z nim pewne styczności, jasne?
-Dobra.
Przez resztę drogi była totalna cisza. Kiedy dojechaliśmy do szkoły, Justin wysiadł jako pierwszy i otworzył mi drzwi. To było miłe z jego strony. Zaprowadził mnie gdzieś za szkołę. Pierwszy raz byłam w takim miejscu. Ale to nie jest teraz ważne. Nasza rozmowa była bardzo poważna. Rozmawiając z nim o tym nadal czułam strach.
-A więc co wczoraj takiego się stało, że chciałaś się spotkać? -zapytał. Wyciągnęłam z torby trzy koperty. -Co to?
-Przeczytaj. -wziął je ode mnie. Gdy czytał to co tamten facet napisał, zmarszczyło mu się czoło. Słychać było jak przeklinał pod nosem. Był naprawdę wkurzony.
-To on?
-Tak.
-Powiedz mi wszystko co się wczoraj stało.
-Wróciłam do domu, przywitałam się z nimi i poszłam na górę. Zamknęłam się na klucz. Zadzwoniłam do Meg i gadałyśmy jakieś 10 min po czym usłyszałam kroki w kierunku mojego pokoju. Podsłuchiwał mnie. Poem usłyszałam jak coś spada z szafki. Zajrzałam przez szparę pod drzwiami i zobaczyłam, że klęka. Chciał mnie podejrzeć. Stanęłam tak by mnie nie zobaczył. Po chwili zobaczyłam pierwszą kopertę. Weszłam na facebook'a i napisałam do ciebie. Gdy wyłączyłam komputer zobaczyłam kolejną kopertę. Rano gdy się przebudziłam zobaczyłam tę ostatnią. Boję się. Nie wiem kim on jest ale boję się z nim być...
-Słuchaj, nie możesz tam mieszkać.
-Ale jakto? Co z...
-Twojej mamie nic nie grozi. On jej nic nie zrobi. Jeśli już to tobie.
-Boże... No to co ja mam zrobić?
-Chodź. Wrócimy teraz do twojego domu. Spakujesz się i zamieszkasz u mnie. Po szkole napiszesz mamie, że pojechałaś na dwu tygodniową wycieczkę. Okej? -pokiwałam głową na "tak". Pojechaliśmy do mnie. Zrobiłam tak jak powiedział. Spakowałam się i wyszłam z domu. Na drodze jednak stanął mi John.
-Gdzie się wybierasz?
-Jadę na wycieczkę. Nie możesz mi tego zabronić. Żegnam cię. -przepchnęłam się obok niego. Dotknął delikatnie mojej ręki po czym wsunął mi w nią kolejną kopertę. Ruszyłam szybkim krokiem do samochodu Justina. Od razu zobaczył co mam w ręce.
-Co to?
-Jak wychodziłam stanął mi na drodze, złapał mojej ręki i mi to dał.
-Podaj mi to.
-Nie. Najpierw ja to przeczytam. -Justin jęknął. Ale to do mnie była wiadomość i to ja powinnam przeczytać to pierwsza.

Szukasz pocieszenia u tego kochasia? Nie myśl, że on cię obroni. Jest tak samo bezradny jak ty słońce.

Justin spojrzał na mnie, prosząc o kopertę. Rzuciłam nią w niego i zaczęłam płakać. Oparłam nogi o siedzenie i skuliłam się w kłębek. Nie mogłam przestać płakać. Poczułam jak Justin głaszcze mnie uspokajająco po plecach,
-Wszystko będzie dobrze. To co on pisze jest nieważne. On próbuje cię tylko nastraszyć. Nie martw się.
-Jak mam się nie martwić?! Ten gość mi grozi! Czy ty tego nie rozumiesz?! -wydarłam się do niego.
-Shawty... Dopóki jesteś ze mną nic ci się nie stanie. To co on teraz napisał, jest po to byś w to uwierzyła i odsunęła się ode mnie. Zrozum to. -pokiwałam głową i odwróciłam się w jego stronę. Odpalił silnik a ja zrobiłam coś czego nigdy się po sobie nie spodziewałam.
-Możesz mnie przytulić? -byłam oszołomiona tym co powiedziałam ale potrzebowałam tego. Potrzebowałam czyjegoś dotyku. Justin bez zawahania zdjął prawą rękę z kierownicy i objął mnie nią. Wtuliłam się w jego ramię i poczułam się bezpieczna. Gdy spojrzałam na zegarek była 6:48.
-Justin? -powiedziałam cicho.
-Tak?
-Możesz mnie zawieźć do szkoły? Bo miałam spotkać się z Carly...
-Jasne, że tak. Będę czekać na parkingu. -uśmiechnął się lekko. Gdy podjechaliśmy pod budynek zobaczyłam, że Carly już czekała. Wysiadłam z samochodu i ruszyłam w jej kierunku.
-Hej. -powiedziałam.
-Jednak przyszłaś. Przepraszam cię za to wczoraj...
-Nic nie szkodzi. Mów mi co wiesz.
-Słuchaj, Justin to dość dziwny typ. Chodzą plotki, że współpracuje z policją lub jest przez nią ścigany. Nie wiem. Zdziwiło mnie to, że powstrzymał Alfredo przed zarywaniem do ciebie...
-Ale dlaczego to było takie dziwne?
-Bo Justin nigdy czegoś takiego nie robił. Fredo to jego najlepszy kumpel. Nigdy nie mówili sobie co mają robić a w szczególności jeśli chodzi o dziewczyny. Dalej... Justin od początku roku nie miał ani jednej dziewczyny. Wszystkie spławiał. Był strasznie zamyślony i tajemniczy. Potem pokazałaś się ty i nagle tak jakby wszystko znikło.
-Zmieniłam go?
-Tak jakby.
-A dlaczego powiedziałaś "Coś w tym musi być"?
-Bo to jest naprawdę dziwne. Tyle dziewczyn co jest w tej szkole, tyle dziewczyn, które dopiero zaczynają tutaj naukę a on wybrał właśnie ciebie. To jest naprawdę dziwne.
-Może żadna mu się nie podobała? Zresztą on traktuje mnie jak zwykłą dziewczynę.
-Nie, nie, nie. W tym musi być coś więcej. Tutaj jest coś czego nie mogę zrozumieć...
-Nie wiem. Naprawdę nie wiem.
-Ja właśnie też nie. Daj mi swój numer telefonu. Jak coś to ci powiem a teraz muszę już iść. -wyciągnęła swój telefon i mi go podała. Wystukałam na klawiaturze numer i oddałam go jej. Złapała telefon, przytuliła mnie na pożegnanie i poszła gdzieś za szkołę. Ruszyłam w kierunku Justina. Był strasznie zamyślony. W jego ręku zauważyłam coś płaskiego. Podeszłam bliżej a Justin odwrócił się w moją stronę. Jego oczy były lekko zaszklone. W jego ręku była kolejna koperta.

____________________________________________________
Jak myślicie? Co było w tej kopercie? Co sądzicie o Johnie? Czy Carly coś wymyśli? Czy rozgryzie tą zagadkę?
Kolejny rozdział będzie prawdopodobnie jeszcze dziś!

@Belieber__AS

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz