wtorek, 27 sierpnia 2013

Rozdział 5. I'm scared.

O nie... Nie, nie, nie... Błagam tylko nie kolejna koperta... Pomyślałam.

-Daj mi to. -powiedziałam.
-Nie... -odpowiedział tak cicho, że go ledwo usłyszałam.
-Nie? Justin daj mi to i mnie nie denerwuj bardziej.
-Ale.. -spojrzałam na niego wzrokiem mówiącym "Daj mi to i już", Podał mi kopertę. Gdy przeczytałam co było na niej napisane -zamarłam.

A więc będziesz mieszkała u tego kochasia? Och jakie to słodkie... Szkoda tylko, że to nie jest żadną przeszkodą. Jestem John Beatelson. Przede mną nie uciekniesz kochanie.

Pewnie to powtarzałam milion razy, ale nie mam nic innego do powiedzenia: Boję się. BOJĘ SIĘ! BOJĘ SIĘ! BOJĘ SIĘ! Tak strasznie się boję! Co ja mam robić?! On śledzi każdy mój krok! On wie co chcę zrobić! On chce MI coś zrobić! Kim on jest?! 

Osunęłam się na ziemię i siedziałam tak wpatrzona w felgi sąsiedniego samochodu.
Skąd? Jak? Kiedy? Czemu? Po co? Dlaczego? Cały czas zadawałam sobie te pytania i do tej pory nie znam na nie odpowiedzi.
-Alex... Wszystko będzie dobrze. nie myśl o tym. On cie próbuje nastraszyć.
-Nastraszyć?! I wiesz co?! Bardzo dobrze mu to wychodzi! Boję się! Mówię to po raz setny ale taka jest prawda! Dlaczego nie mogę mieć normalnego życia?!
-Al...
-NIE! -przerwałam mu. -Powiedz mi do jasnej cholery kim on jest?!
Spojrzałam na Justina. Miałam całe oczy we łzach ale zobaczyłam, że on... że on też płacze. Może nie tak jak ja, ale poleciało mu pare łez. On też się boi.
-To... To.. -nie mógł wykrztusić słowa.
-Gwałciciel?! Przestępca?! Gangster?! Morderca?! KTO?!
-Tak...
-Co tak?!
-To co powiedziałaś...
O Boże... O Boże to nie może być prawda! Typ, z którym jest moja mama.... Jest... Strasznie niebezpiecznym człowiekiem. Przed nim nie ma ucieczki... Ale jak? Dlaczego akurat uwziął się na nas?
-Powiedz mi... -zaczęłam cicho. -Powiedz mi skąd to wiesz?
Justin był cicho. Stał tak i wpatrywał się we mnie. W jego oczach widniała troska i smutek. Zrozumiałam... On już to przeżył. Ten gość już go zranił...
-Ja...
-Jest okej. -przytulił mnie do siebie.
-Kochałeś ją?
-Bardzo...
-W takim razie.... Dlaczego on się uwziął na mnie? Przecież nie znaliśmy się wcześniej...
-Znaliśmy.
-Co? Nie pamiętam...
-A pamiętasz wypadek?
-Coś mi mama mówiła, że 3 lata temu spadłam motoru. Nic nie pamiętam z wtedy.
-Straciłaś pamięć. Gdy mieliśmy 15 lat byliśmy parą... -oszołomiło mnie to co właśnie powiedział. -Byliśmy w sobie tak zakochani. -uśmiechnął się. -Pewnego dnia pokłóciliśmy się i zadzwoniłaś po swojego kolegę, który przyjechał po ciebie motorem. Jechaliście 120km/h. Nie wyrobił na zakręcie. Przewróciliście się. On miał złamane 3 żebra a ty wstrząśnienie mózgu. Byłaś w śpiączce 2 tygodnie. Gdy przyszedłem nie pamiętałaś mnie, kazałaś mi wyjść... A ja cię tak strasznie kochałem i... nadal cię kocham. To dlatego on chcę ciebie. Przepraszam...
Zapadła cisza. Chodziłam z Justinem Bieberem? Byliśmy razem? Ale dlaczego nie spróbował mi wcześniej tego wszystkiego wytłumaczyć? Nic nie rozumiem... Wiem jedno... Ja też go kocham... Może to się wydawać śmieszne ale naprawdę coś do niego czułam... To dopiero drugi dzień znajomości a ja czuję jakbym go znała kupę czasu. I tak było. Czy powinnam mu powiedzieć, że też go kocham? Niee... To by było dziwne... Poczekam z tym trochę. Może mi przejdzie.
-A co John od ciebie chce? Dlaczego on ci to robi?
-To miał być mój ojczym. Moja mama go poznała około kwietnia 2008 roku. -przeczesał swoje włosy -Nie znałem go aż natknąłem się na pewien artykuł. Było napisane coś w stylu "John Beatelson jest poszukiwany przez policję. Zamordował on rodzinę w czym była 3 dzieci i kobieta. Mężczyzna jest poszukiwany od 25 marca 2008 roku". Postanowiłem, że zadzwonię na policję. Przyjechali do naszego domu w ciągu 5 minut i zabrali Johna. Miał mieć 25 lat więzienia ale za dobre sprawowanie jak widać wyszedł w tym roku. To dziwne, że po 6 latach go wypuścili... Teraz jest na mnie ostro wkurzony i próbuje zniszczyć każdego kogo kocham.
-O jej... Czy on zrobił coś twojej mamie?
-Mamie? Nie... Do niej nic nie ma. Próbuje się wyzbyć moich dziewczyn. Przepraszam cię, że jesteś w to wplątana... Naprawdę nie chciałem...
-Nic się nie stało... Ale mam pytanie.
-Tak?
-Kim naprawdę jesteś?
-Jestem w tak zwanej "sekcji Dangers". -spojrzałam na niego pytającym wzrokiem. Zadzwonił dzwonek na pierwszą lekcję. -Musimy iść.
-Nie chcę iść do szkoły. Za dużo się dziś stało... Chcę odpocząć. Proszę.
-Dobrze. Pojedziemy do mnie do domu.
-Dziękuję. -wsiedliśmy do samochodu. Chciałam powrócić do tematu więc zaczęłam -Co robi ta wasza sekcja?
-Zajmujemy się wykopaniem ludzi, którzy stoją nam na drodze.
-Kto w niej jest?
-Ja, Fredo, Ryan. Marcus, Martin i jeszcze paru typów.
-Zabijacie ludzi? -zapytałam co było po prostu żałosne. -Ja... Przepraszam. Nie ważne. Wiesz co? Jestem głodna... -powiedziałam biorąc łyk soku pomarańczowego.
-Co wolisz? McDonald czy KFC? -uśmiechnął się lekko.
-McDonald. Mam ochotę na kawę, hamburgera  McFlurra. Mmmm....-Justin się zaśmiał. -No co?
-Też to zawszę biorę. -oboje wybuchliśmy śmiechem. Przydało nam się trochę humoru w takiej sytuacji. Nagle poczułam jak mój telefon wibruje.
-Kto to? -zapytał chłopak.
-Nie wiem. Dostałam sms'a od nieznanego numeru... -powiedziałam otwierając wiadomość.
-Co napisał?

Od: Nieznany
Godz.: 8:15 AM.
Treść: Nie macie co się śmiać. Jest groźnie. Obserwuję was. Caaały czas. I kochanie nie odwracaj się i nie szukaj mnie. Nie zobaczysz swojego ukochanego ojczyma. Nikogo nie zobaczysz. Bój się.

Nie mogłam tego przeczytać na głos. Podałam Justinowi telefon i znów zwinęłam się w kłębek.
-Mam tego dość. Czy chociaż u ciebie będę bezpieczna? -spojrzałam na Justina a mój telefon znów zawibrował.

Od: Nieznany
Godz.: 8:20 AM.
Tekst: Nie.

-Justin...
-Nie bój się. -powiedział a mój telefon znów zawibrował.

Od: Nieznany
Godz.: 8:23 AM.
Tekst: Lepiej jest kłamać niż wyznać prawdę. Bój się, kochana, bój...

Spojrzałam na Justina. On sam nie wiedział co się dzieje.
Dojechaliśmy do McDonalda. Nie mieliśmy ochoty wchodzić do środka więc wzięliśmy jedzenie na wynos. Przez cały czas w samochodzie panowała cisza. Zamiast pojechać do Justina, pojechaliśmy do jakiegoś domu daleko od miasta.
-Gdzie jesteśmy?
-Witaj w rezydencji Dangers'ów. -powiedział lekko się uśmiechając. Otworzył mi drzwi. Weszliśmy do środka budynku. Zobaczyłam, że na kanapie siedziało 6 chłopaków. Wszyscy byli bardzo zdziwieni tym, że tu jestem.
-Justin? Kim ona jest?
-To jest Alex. Ta o której wam mówiłem. Jest w totalnym niebezpieczeństwie. Beatelson wysyła jej sms'y i koperty z pogróżkami. Nie mogę jej samej zostawić.
-Dobra. Ale jeśli ona piśnie komuś słówko...
-Nie pisnę. -odezwałam się.
-I dobrze. Jestem Ben. A ci na kanapie to Fredo, Ryan, Marcus, Martin i Arthur.
-Miło mi. Jestem Alex.
-Wiemy. -powiedzieli zgodnie chłopcy siedzący na kanapie. Spojrzałam na Justina. Był lekko zawstydzony.
-J-Biebs dużo o tobie gadał. Ale mniejsza o to. U nas będziesz bezpieczna. Justin zaprowadź ją do swojego pokoju. Niech odpocznie.
Justin zrobił tak jak kazał Ben. Pokazał mi gdzie mogę położyć swoje rzeczy i oprowadził po pokoju.
-Gdzie będziesz spał?
-Ogarnę coś u Fredo.
-Nie. -powiedziałam. -Śpij ze mną. Boję się być sama.
-Dobrze. -uśmiechnął się.
Gdy wzięliśmy prysznic (oczywiście oddzielnie) i przebraliśmy się w piżamy, położyliśmy się na łóżku. Wtuliłam się w niego a on objął mnie ramieniem. Był strasznie umięśniony.
W tym momencie uświadomiłam sobie, że naprawdę go kocham.

________________________________________________________
I jak wam się podoba ten rozdział? Jutro dodam też pewnie ze trzy kolejne :)

Jeśli chcecie być informowani o kolejnych rozdziałach zostawcie swoje nazwy Twitter'a bądź link do Waszego profilu na Facebook'u. 

@Belieber__AS

2 komentarze:

  1. Hey masz super bloga powiadamiaj mnie jak dodasz cos nowego tu masz link https://www.facebook.com/ola.winiecka.9

    OdpowiedzUsuń
  2. bez obrazy ale -Gdzie będziesz spał?
    -Ogarnę coś u Fredo.
    -Nie. -powiedziałam. -Śpij ze mną. Boję się być sama.
    -Dobrze. -uśmiechnął się.
    Gdy wzięliśmy prysznic (oczywiście oddzielnie) i przebraliśmy się w piżamy, położyliśmy się na łóżku. Wtuliłam się w niego a on objął mnie ramieniem. Był strasznie umięśniony.
    W tym momencie uświadomiłam sobie, że naprawdę go kocham.
    ------------------------------------------------------------
    w tym kawłku wszystko działo się za szybko wszystko super ale końcuwka nie nie nie

    OdpowiedzUsuń